Menu
Gildia Pióra na Patronite

Hemoglobina

kinQ

kinQ

"...cząc się z tlenem tworzy oksyhemoglobinę, która ma jaśniejszą barwę. Dlatego właśnie krew tętnicza jest... jaśniejsza" - zakładając nitrylowe rękawiczki stanął w pół kroku zastanawiając się nad swoją niezdolnością znalezienia zamiennika dla słowa 'jaśniejsza'.
Po chwili potrząsnął głową i odchrząknąwszy kontynuował - "Ma też przyjemniejszy, nieco bardziej rześki smak. Oczywiście może tak się tylko wydawać. Całe to 'wino z droższej butelki smakuje lepiej'... Placebo, tak."
Otwierając stojącą obok łóżka żeliwną szafkę pokrytą nową warstwą białej emalii strącił na ziemię długopis, który sunąc pod ścianę odmierzył 73 godziny, plus minus kilka minut. Zielone linoleum na podłodze, wytarte na całej powierzchni, pozaginane i miejscami postrzępione na brzegach pozwoliłoby na więcej obrotów w czasach swojej świetności, kiedy było odpowiednio zadbane i błyszczące. Teraz już najlepsze co mogłoby zrobić to dać się zerwać bez oporu i zastąpić czymś bardziej odpowiednim. Ceramika, albo kamień posłużyłyby na pewno lepiej. Może długopis mógłby zatańczyć przez cały pokój, wirując w piruetach pełnych gracji, przeskakując fugi z wykonaniem klasycznego batterie, by kończąc zgrabnym chaînes spocząć pod blaskiem halogenowych lamp, w ciszy delektując się niemymi brawami nieistniejącej widowni. Zamiast tego został brutalnie szarpnięty przez niebieską dłoń ze starego linoleum i odłożony na swoje miejsce na żeliwnej szafce odmalowanej na biało.
Bliźniacza ręka sięgnęła do środka w poszukiwaniu korkociągu.
Cień uśmiechu musnął kąciki jego ust, kiedy oczy rozświetlił rozbłysk wspomnienia. "Pierwszy raz kiedy użyłem tego, żeby zabić człowieka to był impuls." Podniósł metalowy przyrząd z drewnianym uchwytem, tworzący nieco spłaszczoną dużą literę T, pokazując go jakby na podziw całego świata.
"Dawniej obracałem się w towarzystwie i na jednej schadzce, po otwarciu butelki czerwonego Chianti wbiłem ten tu korkociąg w szyję jednego bufona." Jego wzrok powędrował za czymś po jego lewej i po chwili dodał "To raczej słabo opowiedziana historia... Ten bufon był znajomym kogoś, albo przypadkiem się tam pojawił. To było dawno, także detale mi umykają. W każdym bądź razie nigdy nie spotkałem tak nadętego dupka. Nosił się, jakby był panem świata i mówił jakby zeżarł wszystkie powieści Mickiewicza.
"Cały wieczór mnie irytował, aż w końcu przesadził. Kiedy otworzyłem wino i ściągnąłem korek, nazwał mnie bimberem i utracjuszem. Zanim zdążyłem pomyśleć, nieco już podpity, krew tryskała z jego gardła. Ktoś mógłby pomyśleć, że rozpętało się piekło. Krzyki, karetki, policja. W końcu w szpitalu go odratowali, także właściwie to nie zabiłem wtedy tym korkociągiem, ale szczerze chciałem." Zastanowił się jeszcze moment "To musiało być Primitivo, pamiętam nutę malin, albo owoców lasu, tak."
Z westchnieniem oparł się o żeliwną szafkę pół siedząc, pół stojąc. Po kilku długich chwilach, spojrzawszy na szparę pod drzwiami po jego prawej powiedział "Musisz się zastanawiać dlaczego. Dlaczego to robię? Dlaczego tobie? Masz prawo wiedzieć i raczej nie powiesz później nikomu. hah" Odpowiedzią na śmiech był jęk stłamszonego taśmą krzyku. "Yh-yh, szz... Dlaczego zacząłem? Musiałem komuś udowodnić, że mogę coś zrobić dobrze, że mogę odnieść sukces. Wybór jaki miałem to albo to, albo naprawić świat, żeby pokazać ile mógłbym zrobić. Krzywdzenie ludzi jest łatwiejsze."
"Teraz to już nie ma znaczenia." Kolejny cień na moment dotknął jego twarzy, ciemniejszy, pachnący nostalgią. Chociaż może to tylko światło halogenów wyprawiało jakieś sztuczki.
"Dlaczego Ty? Na pewno masz swoje grzechy, za które musisz odpokutować. Nie musisz się mi spowiadać, ale możesz wykorzystać okazję, którą Ci daję, żeby oczyścić swoją nieśmiertelną duszę, jeżeli bawią Cię takie fetysze.
"Dla mnie chodzi tylko o smak. Widzisz, tak samo jak natleniona i nie natleniona krew ma inną paletę, różne odmiany hemoglobiny mają specyficzny aromat. Milwaukee i Boston są jednymi z moich ulubionych. Nic jednak nie pobije Sydney, którą to odmianę masz szczęście właśnie posiadać." Z uśmiechem, odepchnął się od żeliwnej szafki i pochylając się nad łóżkiem, uniósł korkociąg

6147 wyświetleń
97 tekstów
4 obserwujących
  • 29 November 2015, 12:26

    czytając tekst przypomniał mnie się taki humor:
    -Panie doktorze-telefonuje dyżurny oficer z policyjnej komendy- proszę szybko przyjechać, bo nasz komendant połknął korkociąg.
    -Tak ,już jadę.A ,,coście" dotąd zrobili?
    -Otworzyliśmy butelką nożem!

  • M44G

    28 November 2015, 15:09

  • kinQ

    28 November 2015, 13:05

    Dziękuję :)
    Tak przy okazji Agent Orange to ten z Wietnamu?