Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pomiędzy

Jago

Jago

Cz1
Dziennik Tonnego

-Podaj mi ołówek- powiedziała Jane moja najlepsza przyjaciółka.
Siedziała naprzeciwko mnie i rozwiązywała zadania z matmy. Miała skupioną mine.
Wyciągnąłem piórnik z plecaka i rzuciłem nim w nią.
-Oszalałeś? Przez ciebie nigdy nie zrobię tego zadania.
Lubiłem ją złościć. Chociaż naprawdę nie chciałbym żeby się na mnie obraziła. Byliśmy jak rodzeństwo. Mówiłem jej o swoich sympatiach chociaż to ona przeważnie nawijała w kółko o uczuciach i swoich przygodach milosnych. Czasem miałem ochote podejść i ją uderzyć. Każda jej przelotna miłostka kończyła się płaczem i toną wysmarkanych chusteczek.

Pełna życia nawet kiedy postanowiła umrzeć. Nie przypuszczałem że wszystkie te chwile spędzone razem okażą się nic nie warte. Rozbiła się samochodem na moście. Zawsze oglądając filmy mówiła jakie to romantyczne. Nie wiedizłęm w tym sensu. Nikt nie potrafił uwierzyć w ten wypadek. Mnie nadal cięzko jest powiedzieć jej rodzicą, że było to samobójstwo. Czy była znudzona życiem?
Myślę że to nie znudzenie ale cała ta fala nieopisanych uczuć popchnęła ją do tego. Zasypiając nadal mam przed oczami jej twarz. Nie łatwo zapomniec o kimś kogo znało się 15 lat. Mieszkaliśmy zaledwie dwa domy od siebie. Bylismy w tym samym wieku. Nasi rodzice mieli nadzieje, że kiedyś się zwiążemy. Dziwne.
Teraz jej tu nie ma. Jest tylko pustka. Na początku czułem się tak jakby wyszła na chwilę do sklepu. Później zacząłem udawać sam przed sobą, że wyjechała gdzieś. Teraz czuję się oszukany. Odeszła bezemnie. Była mi bliższa niż ktokolwiek inny i to z nią wszyskim się dzieliłem. Każdym uczuciem. Ona znała mnie najlepiej. Dla innych byłem małomówny. Teraz mam opinię „dziwnego gościa“
Większość ludzi zna mnie tylko dlatego, że Jane była moją przyjaciółką. Tylu znajomych na pogrzebie składało kondolencje najpierw mi a później jej rodzicą
Jej śmierć nie daje mi spokoju. Jest to dla mnie podejrzane. B yła szalona ale nie glupia. Miała swoje chwile uniesień ale nigdy bym nie przypuszczał że postanowi się zabić.
Jeden impuls może zmnić wszystko.
Gdybym wiedział że ostatni raz widzę jej uśmiech, że ostatni raz dźgam ją palcem w ramię by zobaczyj jej wkurzoną minę. Gdybym to wszystko wiedział i tak nie chciałbym nic zmienić. Wspomnienia o niej są warte więcej niż to ile się znaliśmy. Odczuwam pustkę ale dziękuję Bogu za każdy dzień który miałem ją obok siebie. To ona sprawiła że jestem tym kim jestem.

Co noc od śmierci Jane snilem o niej. Była tak żywa. Każdej nocy stawała się wyraźniejsza. Czułem że chce mi coś przekazać. A może po prostu chciałem to czuć. By choć raz jeszcze poczuć, że jest blisko.
- pomóż mi-mówiła, a później widziałem już tylko ruch warg, wszystko cichło i budziłem się zlany potem.
Ostatnio obudził mnie budzik i poczułem bardzo mocny ból glowy. Pomyślałem wtedy, że to uczucie które mnie wypełania już było. Poczułem momentalnie mieszanine tylu uczuć, że jeszcze podczas sniadania nie moglem dojść do siebie. Nakładałem wolno cukier na łyżeczkę i przypatrywałem się jak wolno zsypuje się do filiżanki.
Uczucie De ja vu powtarzało się u mnie czasem pare dni na dzień i za każdym razem pojawiała się u mnie panika, że zaczynam wariować. Co noc śniłem o Jane. Nie wiedziałem jak usłyszec co mówi później więc zacząłem czytać na ten temat. Znalazłem masę książek. Bardzo zaciekawił mnie świadomy sen ale nawet przecież wszystkie te sny były świadome. Aż pewnego razu natknąłem się na artykół na internecie. O tym jak kobieta umarła wraz z mężem i ich duchy nawidzały innych w snach twierdząc że to nie oni umarli. Odkąd to przeczytałem zaczęły nachodzić mnie dziene mysli. A co jeśli Jane chce mi przekazać, że to ja umarłem?
Dzień po przeczytaniu artykułu udało mi się z nią porozmawiać.
-pomóż mi- powiedziała patrząc na mnie rozmażonymi oczami.
-widzisz mnie- spytałem nie będąc pewny czy wie, że tam jestem. Zdawała się nieobecna.
-Jak przez mgłę- odgarnęła mi włosy z czoła-już zapomniałam jak to jest poczuć Twoją twarz pod moją dłonią. Chciałabym byś mi pomógł. Nie wiem gdzie jestem. Wszystko co dostknę zaczyna się rozmazywać. Jesteś jedyną realną rzeczą jaką mam.
Przez czoło przebiegła jej zmarszczka która symbolizowała zarazem smutek i troskę.
-Musisz pomóc nam. Nie wiem jak do ciebie dotrzec. Nie umiem się z Tobą skontaktować. Ale zastanów się logicznie Tonny. CZy Twoje życie naprawdę jest takie jak wczesniej? Nie pamietasz żadnej rozmowy. Masz tylko poczucie, że ją odbyłeś. Twój mózg Cię oszukuje. Naprawdę nie żyjesz.

Gwałtownie złapałem powietrza. A co jeżeli miała rację. Wczesniej myślałem że to tylko jej brak sprawia, że moje życie jest nijakie. A teraz zacząłem naprawdę zastanawiać się nad jej słowami. Pamiętałem tylko to co chciałem pamiętać. Szybko ubrałem się i poszedłem do rodziców Jane.
Zapukałem cicho do drzwi. Po chwili otworzyła mi jej matka. Zrobiła zatroskaną mine i kazała mi wejść. W domu nic się nie zmieniło od jej śmierci. Matka Jane podała mi herbatę i wskazując gestem ręki na schody powiedziała- Jeśli chcesz możesz pójść do jej pokoju i zabrać co zechcesz. Nic nie zmienialiśmy jeszcze.- I wróciła do kuchennych porządków
Wszedłem do jej pokoju. Drzwi były uchylone. zerknąłem na biurko było ładnie wysprzątane. Następnie zerknąłem do biurka. Nic takiego nie znalzałem ale umysł nakazał mi dalszych poszukiwań. W końcu zerkając kątem oka na łóżko zobaczyłem że coś wystaje między łóżkiem a ścianą. Szybko złapałem za coś co musiało byc pamiętnikiem.
Zły na siebie, że zamierzam czytać jej prywatne rzeczy otworzyłem go. Przecież po śmierci uwielbiamy czytać cudzą własność bardziej niż za życia. To co zobaczyłem oszołomiło mnie
Przejrzałem kolejno strony na każdej na początku widniał drukowany napis „DROGI TONNY“
A więc zasze pisała do mnie. Jakby nie mogła mi tego powiedzieć zwyczajnie. Minął miesiąc od jej śmierci a pamiętnik miał nawet wczorajszą datę. Wystraszyłem się. Zacząłem czytać ostatni wpis
„DROGI TONNY
Piszę bo tylko Ciebie jeszcze pamiętam. Wszystko ucieka. Każde wspomnienie a chce zachować je wszystkie. Nie jest to łatwe. Zniknęli już moi rodzice. Nawet nie wiem czy ich miałam , jestem w jakiejś pustce i boję się strasznie. Zaczęłam nawet mysleć o nas. Dlaczego nigdy nie byliśmy razem. Może nawet nie pamiętam. Mam nadzieję że znaczę dla Ciebie więcej niż tylko wspomnienia i pomożesz mi na nowo żyć.“
Zamknąłem jej pamiętnik i otworzyłem go znowu. Była tam wczorajsza data i nawet godzina. Napisała to przed dwunastą.
Przeszkartowałem strony do przodu i znalazłem czyste kartki. Postanowiłem zrobić dochodzenie. Wyszłem z domu nawet nie żegnając się z domownikami i skierowałem się w stronę domu. Postanowiłem czekać.
Około osiemnastej zasnąłem. Obudziłem się przed pierwszą w nocy i mechanicznie sięgnąłem za głowę po pamiętnik. Przewertowałem kilkanaście stron i znalzałem ostatni wpis. Z godziny dwudziestej pierwszej. A jednak. Tylko jak to się stało?
„DROGI TONNY
Boję się że oszaleję. Czuję się samotna. Nie pamiętam już nikgo tylko Ciebie. Naprawdę spaceruję jakąś uliczką i zastanawiam się który dom jest mój. Myślę, że znikam. Pomóż mi się obudzić. Myślę, że Cię kocham.“
Wyciągnąłem pióro i napisałem w jej pamiętniku „Nie bój się, zawsze będę przy Tobie-Tak jak obiecałem“
Po chwili dostałem odpowiedź. Literki wolno formowały się na stronie.
-„Gdzie jesteś?“
Zanim zdążyły zniknąć napisałem“U siebie w łóżku a Ty?“
Moje słowa zaczęły blaknąć aż znikły.
-„Wierzysz, że nie umarłam“
-“Tak“
-“Teraz musisz także przyjąć do świadomości, że siedziałeś ze mną w samochodzie“
Złapałem się za głowę
-“To czy ja żyję?“
-“nie wiem, byłam na Twoim pogrzebie“ Choć wydaje mi się że jesteś tak samo martwy jak ja“
-“Jesteś tam naprawdę sama“
-“Tak, ale widzę cały czas Ciebie choć może to tylko moje wyobrażenia. Nie pamiętam mojego życia. Pamiętam za to wypadek“
W tym momencie przypomniało mi się jak jedziemy razem samochodem. Zaczynamy się kłócić. Widzę ten przyśpieszony film i zaczyna mi się robić smutno.
-“Powiedziałaś wtedy, że spotykałaś się z tymi wszystkimi facetami by mi zrobic na złość. Tyle pamiętam z wypadku jak na razie“
-“Chciałam Tobie zrobić na złość ale jedynie zdenerwowała mnie Twoja obojętność. Przecież wiesz jak Cię kochałam. Tylko nie zauważałeś w jaki sposób.“
-“Przez to się zabiliśmy, Przez Twoją złość?
-“Wiem, że jechałam szybko. Przestraszyłam się i skręciłam gwałtownie ale nie pamiętam bym spadała.“
Zasnąłem. Zobaczyłem ją jak siedzi na podłodze i pisze coś palcem na ziemi. Nie miała nawet pamiętnika jak ja. Usłyszała mnie i odwróciła się w moją stronę.
Od razu jej Twarz się rozświetliła.Wstała i praktycznie rzucając się na mnie, przytuliła mnie mocno do siebie z szerokim uśmiechem.
-Gdybyś umarł poczułbyś to?
Złapała mnie swoją ciepłą dłonią za policzek. Poczułem że się czerwienię. Że fale gorąca napierają mnie z każdej strony.
Przysunąłem się bliżej jej twarzy i patrząc jej w brązowe oczy odwzajemniłem uśmiech. Czułem, że chce mnie pocałować.
-Po co tyle czekaliśmy?-Nie mogłem sam w to uwierzyć. Stała przede mną kobieta mojego życia. Złapała mnie za rękę, aż dreszcz przebiegł mi przez szyję. Teraz to ja przysunąłem usta do jej ust i słyszałem bicie naszych serc. Coś jednak zaczęło mnie od niej odrywać. Zaczęła znikać. Czemu akurat teraz.
-Boże-Myślełem-Bawisz się mną?
Zaczęło razić mnie po oczach białe światło. Chciałem uciec. Czy to Bóg postanowił odpowiedzieć na moje myśli?
Słyszałem podniecone szepty
-Doktorze budzi się!- ktoś krzyknął. Po chwili zobaczyłem nad sobą twarz mojej matki. Była cała od łez. Chwilę trwało bym pozbierał myśli i doszło do mnie gdzie jestem i gdzie naprawdę byłem cały ten czas. Podszedł do mnie doktor i powiedział - dobrze, że jesteś już wśród nas.
-Mamo, ile mnie nie było, to znaczy się ile spałem?
-Byłeś wśpiączce kochanie- widziałem że gdyby mogła wycisnęłaby ze mnie soki tuląc mnie, ale dzięki Ci Boże mój stan nie pozwalał jej na to.
-Gdzie jest Jane!- Poderwałem się, aż zakręciło mi się w głowie. Strasznie chrypiałem poza tym. Moja mama miała smutną minę. Pewnie takie były też wieści.
-Jeszcze się nie obudziła. Minęły trzy miesiące kochanie. Cudem jest, że wasz samochod nie wpadł do rzeki. Jednak ona doznała gorszych urazów głowy. Ciężko jej było walczyć o życie.

Wiem że ona nadal tam jest. Muszę sprowadzić ją tutaj, aby zaczęła znowu żyć. W przeciwnym wypadku naprawdę zniknie. Zostanie tylko roślina.
Nie mam zbyt wiele czasu

3437 wyświetleń
51 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!