Menu
Gildia Pióra na Patronite

ENDODONCJA CZ. 4

fyrfle

fyrfle

Co było robić? Pomyślał, że zacznie dzwonić po kolei do chirurgów szczękowych i pytać czy go nie przyjmą natychmiast. Wziął smartfona, a wziąwszy go, ułożył sobie wygodnie w lewej ręce, tworząc z niej rynnę, w której smartfon umieszczony był pewnie, że nie miał szans na opuszczenie dłoni i wypadnięcie poza jej obręb. Następnie usiadł w brązowym fotelu, takim miękkim i głębokim, w którym siedzenie się zapada i jest bardzo przyjemnie. Palcem wskazującym wystukał na klawiaturze ekranu chirurdzy szczękowi. Pierwszy na googlu wyświetlił się on. Pierwszy, to pomyślał najlepszy. Na pewno też termin za dwa miesiące, ale żona podpowiedziała mu - spróbuj. Popatrzył na nią i bez wiary wystukał dziewięć cyfr na tarczy telefonu. Odebrał i powiedział, że jutro ma okienko, więc zaprasza na osiemnastą. Tak działa cud. Żona mu powiedziała, że w cichości myślami modliła się o taki cud.

Nazajutrz pojechali do kliniki stomatologicznej najbardziej znanego chirurga szczękowego w byłym mieście wojewódzkim. Był można to tak ująć celebrytą. I to kontrowersyjnym celebrytą, który nie bał się oceniać lekarzy i przede wszystkim pacjentów, po czym wydawać wyrok o treści - jest pan głupi, czy należałoby panią dla przykładu publicznie rozstrzelać. Te i inne ciekawostki o doktorze można było znaleźć w komentarzach na profilu lekarza i na profilu kliniki, a pan doktor nie stronił od odpowiedzi i potwierdzał, że według niego pan jest idiotą, a pani?! Może w końcu Bóg się obudzi i sprawi, że wpadnie pod samochód.

Przyjechali. Weszli do kliniki. Pielęgniarka i jednocześnie sekretarka oraz recepcjonistka miała twarzys groźną, wręcz odpychającą. Ale przywitała się i powiedziała, aby usiąść sobie na korytarzu, bo doktor wykonuje rentgen innej pacjentce. Czekali wesoło rozmawiając. Asystentka tymczasem przyniosła mu do wypełnienia ankietę i podpisanie zgody na zabieg. Wypełnili. Podpisał. Czekali dalej.

Po dziesięciu minutach doktor i pacjentka wyszli z pomieszczenia rentgenu i przywitali się. Kolejne dziesięć minut doktor w gabinecie tłumaczył kobiecie szczegóły przyszłego zabiegu i jaka rechabilitacja zostanie wdrożona po zabiegu.

Kiedy wyszła konsultował się z asystentką i wprowadzali do komputera treści minionej wizyty. Potem po imieniu zawołał jego i żonę też poprosił. Zapytał co się dzieje, poprosił o zdjęcie i tomograf. Długo patrzyli z asystentką w ekran komputera, wreszcie ona powiedziała tonem tryumfu - tu! I pochylili się jeszcze bardziej nad ekranem. Po mniej więcej trzydziestu sekundach doktor powiedział - jest!

Następnie z uśmiechem podszedł do nich obojga i zaczął mówić.

- Żadnego zabiegu panu nie zrobię. Absolutnie nie jest potrzebny. Ma pan wielką dziurę w siódemce, ale pod dziąsłem. Po czym poprosił asystentkę o zakręcony szpikulec. Włożył go między dziąsłem do dziury w zębie i zaczął ciągnąć zęba do góry mówiąc:
-. Czuje pan? Tak to wygląda. Mógłbym teraz głowę panu urwać.

Kiedy doktor wyjął szpikulec, to żona zabrała głos i spytała - to panie doktorze, jak to jest? Pan widzi, a inni tej wielkiej dziury nie widzieli? Wtedy on dodał - diagnozowali bruksizm. Doktor zazgrzytał zębami słysząc ostatnie słowo.

-. Proszę państwa - zaczął - oni zawsze zwalają na bruksizm. Taka jakaś pieprzona moda zrobiła się na ten bruksizm. Gdyby to był bruksizm, to chodziłby pan z bólu jak pająk po suficie tego gabinetu. A ci stomatolodzy? Za to mnie nie lubią w środowisku, ale ja myśliwym jestem i po prostu wszystkich takich lekarzy bym zastrzelił, a ich trupy powiesił na latarni na wjeździe do miasta i podświetlił i opisał za co, aby inni nie próbowali już być paprokami.

Podziękowali i wstali z krzeseł. Doktor polecił fachowczynię od endodoncji, którą była koleżanka z gabinetu obok jego gabinetu, ale Też niestety była na urlopie i będzie dopiero za trzy tygodnie. Co było robić. Zgodził się i zbroił w cierpliwość, choć w duchu myślał, że w razie bólu pojedzie tam te sto kilometrów pod hałdę i pozwoli sobie wyrwać zęba temu dentyście, co go zięć rzeźnikiem z kopalni nazywał. Żadnych zasad, żadnej higieny, ale fachowiec doskonały i blank skuteczny, jak mówił zięć.

Wychodzili, ale doktor zapytał jeszcze - skąd państwo dowiedzieliscie się o mnie? Odpowiedział - z internetu. Google pana pierwszego pokazuje, a to znaczy, że jest pan najlepszy. Wtedy lekarz powiedział - ponad dwadzieścia pięć lat na tą pozycję pracowałem, ale powiem panu, bo pewnie czytał pan komentarze i moje odpowiedzi pod profilem? Tak, czytałem - odpowiedział. Po czym doktor dokończył - opłacało się. Pacjentów mam mnóstwo. Generalnie więcej lubi fachowców, a nie przychodzi uczyć mnie roboty, a o tym są treści negatywnych komentarzy głupich pacjentów.

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!