Menu
Gildia Pióra na Patronite

Krótka opowieść o autodegradacji

Cisza. Dryfuję gdzieś na skraju, gdzieś pomiędzy. Niewypowiedzianymi słowami, niewykonanymi pieszczotami. Na granicy nadziei i niebytu. Unoszę się na powierzchni puchowej mgiełki zapomnienia, odcinając się od wszystkiego, co może mnie zranić. Półprzezroczysta, uodparniam się na ostre krawędzie codzienności, niezgrabne w kształcie tępe słowa, pełne trucizny złe myśli. Rzeczywistość mi nie wystarcza. Każdy kolejny dzień przynosi coraz więcej rozczarowań. Nie wierzę w ludzi, w przyszłość, we wszystko, co materialne. Dławię się tym, tą miernością, niedoskonałością, szarością. Chyba straciłam iskrę. Cierpliwość. Pozostała mi już tylko cisza. Zalewa mnie wewnętrzny bełkot, dławią słowa cisnące się na język - cienkie niczym skrzydła ważki, równie jak ona ulotne. Słowa to wiatr. A ja zamykam swoją rzeczywistość w ciszy.

116 wyświetleń
40 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!