Menu
Gildia Pióra na Patronite

POLICYJNA OPOWIEŚĆ DWA

fyrfle

fyrfle

Chorąży sztabowy, czyli w wyniku między innymi przyklepy z szóstego kwietnia roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego - aspirant - w efekcie sztabowy Krasymirju Bromboszcze siedział w swoim ulubionym bujanym fotelu z Dobrodzienia, palił fajkę, każdy buch popijał łykiem kawy, który zajadał gryzem piernika z zawartością kakao, trzech dżemów i serca jego aktualnej żony. Siedział, bujał się i patrzył przez drzwi na balkon na ulicę wsi i analizował jej teraźniejszość. A wnuki będące z nim w jadalni szczerze go podziwiały i pragnęły naśladować, więc lepiły fajkę i papierosy ze sprezentowanego im przez dziadka play doh. Po chwili przyszedł starszy wnuk Jasiu i zapytał - dziadku, pani kazała nam, abyśmy przygotowali jakieś opowiadanie na święto zakochanych, najlepiej historię miłości naszych rodziców lub dziadków, lub jakąś mądrość ludową powiedzieli związaną z miłością. Powiesz mi coś o sobie, czy jakąś może sentencje podsunęło ci życie dziadziuś?
Dziadziuś wtedy wstał i powiedział - poczekaj chwilę. Poszedł do salonu, otworzył w komodzie barek, wyciągnął śliwowicę od Tlałków i literatkę z literami GS, wrócił, postawił literatkę obok szklanki z kawą, szklanki w aluminiowym koszyczku pamiętającym cud gospodarczy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, nalał z butelki cieczy prawie po menisk wypukły, siadł zrobił haust, którym uszczuplił zawartość literatki z napisem GS o jedną trzecią, wydał dźwięk eeeeeżechrrrrrech i powiedział:

- Kochanieńki ty mój! Jest jedna mądrość. Brzmi, lepiej tylekroć, niż ilekroć! Czyli! Dobrze wtedy, kiedy tylekroć uzyskasz od biskupa unieważnienie małżeństwa, ilekroć złożyłeś taki wniosek! Rozumiesz!?

- Rozumiem. Chyba chwytam. Ale możesz bliżej o co kaman?

- Ta babcia, która teraz tak cierpliwie i ze śpiewem krząta się dookoła kuchenki i przy blatach kredensu, to siódma moja żona. Cztery razy sąd kościelny unieważnił moje śluby!

- Aaaaa..., te trzy inne?

- A to po pijaku żeniłem się. Jak wiesz wujek Franek jest kierownikiem urzędu stanu cywilnego i czasem jak imprezowaliśmy, to nad ranem kończyliśmy w sali ślubów i jak była jaka kobieta pod ręką, to po pijaku, oświadczałem się jej, a wujek Franek dawał nam ślub. Raz, to była żona naczelnika prewencji.

- A to wtedy, co mama opowiadała, że dziadka przenieśli, a wujka chcieli zwolnić z gminy.

- No, ale wujek Zenek jest posłem i urwał temu łeb przy samej życi.

- A co z żoną naczelnika? Żyliście w trójkącie?!

- Nie, wujek Tomek - sędzia, dał nam rozwód w tydzień i po wszystkim okazało się, że żona naczelnika jest w ciąży z ze swoim uczniem, no i wyjechali na Białoruś i są szczęśliwi w jakimś sowchozie.

- Dziadek! Ale bania! Ty to żyłeś!

- I nadal żyje!

- Kurcze szkoda, że mam dwanaście lat. Już mi się chce Policji. Ale klawo! Czekej dziadek? To która babcia, to naprawdę moja babcia?

- Pytaj mamy! Moja krew. Tylko ona wie kto twoim ojcem! Albo nie pamięta! Czemu miałaby się takimi drobiazgami przejmować po dobrej imprezie i mając tak kochającego tatę i dziadka swoich dzieci!

297 711 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • luterin

    19 February 2023, 17:51

    Siódma, ale chyba ostatnia?
    Bo chyba szkoda byłoby tych pierników z trzema rodzajami dżemu 😅🤔😉

    • fyrfle

      22 February 2023, 16:00

      :) :) :) Pozdrawiam.