Menu
Gildia Pióra na Patronite

mikroopowiadanie sześćdziesiąte trzecie

Było to dawno dawno temu, a było tak, że Dominikowa lubiła chodzić po wsi od chałupy do chałupy, od stogu do stogu, od sterty do sterty, od ostrewki do ostrewki i w tych domach, w tych ostrewkach, na szczytach tych stert i stogów grzmociła się z chłopami innych bab , czyli gaździn, więc te poczuły się zazdrosne, może najprawdopodobniej słusznie i się zebrały pod szyldem KGW i szybko sprawę omówiły, po czym postanowiły, więc wezwały egzorcystę, lekarza i rabina, którzy na wezwanie odpowiedzieli natychmiastowym czynem w czynie społecznym dla ratowania tradycji, porządku i świętości - tak więc egzorcysta wypędził z rykiem na trzy powiaty demona chuci, lekarz zaraz po nim podjął się zbawiennej iniekcji i podał jej dożylnie antygrzmotyk, zaś jak chuć definitywnie umarła to rabin zmówił kadisz i wszyscy już od tej pory żyją we wsi po Bożemu, uskuteczniając tylko łomot małżeński.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!