Menu
Gildia Pióra na Patronite

Złodziej

pusicho

pusicho

Było późne popołudnie, słońce nieubłaganie chyliło się ku zachodowi. Siedziałem w pokoju popijając chłodne wino i oglądając wczorajszy łup, piękną broszkę z diamentowym smokiem. Gdy do mieszkania z hukiem wpadł mój wspólnik, od drzwi krzyczał, że znalazł idealne zlecenie dla nas.

- Nie uwierzysz Ego co usłyszałem w noże twego wuja.
- No słucham Atir, co znowu mój wuj wymyślił i w co znowu chce nas wplątać.
- Jak każdemu wiadomo w mieście jest świątynia Najświętszej Matki, a w świątyni amulet, który ponoć nosiła przy stworzeniu świa...
- Nie opowiadaj mi tu religijnych historii, tylko mów co mój wuj kombinuje
- Dobra, a więc jest osoba, która chce mieć ten amulet, daje dużą kasę. Twój wuj szuka chętnego, który ukradnie dla niego tą błyskotkę.
- Dużą kasę? Czyli ile?
- Wuj mówił że da 40% z tego co sam dostanie, czyli 1000 złotych orgów
- Chmmm czyli wuj bierze za robotę 2500 złotych orgów. A gdyby tak sami wzięlibyśmy tą robotę, bez pośrednictwa woja? Usłyszałeś może kto jest zleceniodawcą?
Jego uśmiech mówił wszystko. Pewnie gdyby nie to, że kazałem mu z najnowszymi wieściami gnać prosto do mnie, pewnie by już był pod drzwiami tej osoby.
- Dobra prowadź Atir. Gdzie mieszkają te 2500 złotych orgów?

Gdy dotarliśmy na miejsce, staliśmy przed wielką bramą, za którą rozpościerała się jedna z największych posiadłości w mieście. Piękny dworek z marmuru i alabastru.przednią ścianę dworku tworzyło sześć kolumn w kształcie pół nagich kobiet. Pomiędzy nimi były przeszklone ściany z najlepszego Fenicyjskiego szkła. Całość pokryta była świerkowym gontem. Wokół dworku był sad, a z tyłu winnice, produkujące najlepsze wino w mieście.
- Nie możliwe Baron Aran von Brok chce ukraść medalion?
- We własnej osobie- Uśmiech nie znikał z twarzy Atri.
Gdy weszliśmy przez bramę od razu powitało nas dwóch strażników, z nie miłym pytaniem.
- Czego tu?
- My do Barona
- Po co?
- W interesach, Baron spodziewa się kogoś z gildii Pana Ernesta
- Wchodźcie, tylko nie rozrabiać bo mamy na was oko.

Baron powitał nas przed drzwiami nie pozwalając wchodzić do środka -pewnie się bał że mu coś ukradniemy-. Zaprowadził nas do altanki, poczęstował winem i zapytał:
- Wy od Ernesta?
- Nie do końca- odrzekłem – chcemy zaproponować lepsze dla pana warunki umowy
- Jakiej umowy? – na twarzy Barona zagościł rumieniec zmieszania.
- Nie okłamujmy się, wiemy że chcesz Amulet Najświętszej...
- Skąd macie takie informacje? – Baron próbował grać twardego, ale niezbyt mu to wychodziło.
- Jesteśmy najlepszymi złodziejami w mieście i nic przed nami nie umknie.
- Najlepszymi złodziejami? I nie pracujecie u Ernesta?
- Jak to mówią „z rodziną się nie uprawia interesów”
- A więc to ty masz być następcą tego starego piernika.
- Hmm pierwsze słyszę, ale wróćmy do tematu. Oferowałeś wujowi 2500 orgów, my zrobimy to za 2400 i będziesz miał gwarancje, że nikt poza nami nie będzie wiedział o tej transakcji.
- A u Ernesta nie będę miał takiej gwarancji?
- Skoro my o tym wiemy, a nie pracujemy u niego, to już na pewno pół nory o tym szepcze.
- Dobrze. Najpóźniej za cztery dni chcę mieć amulet u siebie. Znaczy się zostawicie go w porcie na statku Yterno. Zapłata będzie na tym samym statku dzień później.

Po dotarciu do domu nalałem sobie wina i zacząłem grzebać w zwojach i pergaminach zalegających na moim biurku.
- Mam. Stara mapa klasztornych podziemi.
- Po cholerę ci podziemia skoro medalion jest na głównym ołtarzu strzeżony w dzień i w nocy przez 4 uzbrojonych mnichów.
- Posłuchaj, oto mój plan. Wiem że warty zmieniają się co cztery godziny. Zmiana wypada akurat zaraz po kolacji.
- Skąd wiesz kto akurat będzie miał wartę?
- Od wuja. Wieczorem gdy mnisi będą jeść kolację wkradniemy się do komnaty jednego z nich, którego to się okaże za jakiś czas. Gdy mnich wejdzie do środka ogłuszymy go i zwiążemy, ja przebiorę się w jego szaty a ty pójdziesz do podziemi. O tutaj – pokazał palcem na mapie jedną za ślepych uliczek - Tu jest tajne wyjście z klasztoru, prowadzące do rzeki. Gdy będę miał amulet skieruję się do podziemi i razem dojdziemy rzeką do portu, gdzie pozostawimy zdobycz na wyznaczonym statku.
- No dobra, ale jak ukradniesz medalion?
- Już o tym myślałem. Gdy pójdziemy do klasztoru zahaczymy o jubilera i kupimy podobny medalion. Amulet jest na ołtarzu, bez żadnych szczególnych zabezpieczeń. Strażnicy stoją po czterech jego stronach. Udam, że mi słabo zatoczę się na ołtarz i podmienię świecidełka. Strażnicy będą zajęci pomaganiem mi i nie zauważą tej małej zamiany. Gdy wszczną alarm będziemy już w drodze do portu.
- Dobry plan, ale gdy coś nie wypali?
- To będziemy martwi. Leć teraz do gildii i dowiedz się kto ma jutro wartę po kolacji. Ja idę spać, chyba za dużo wina wypiłem.

Spałem długo, gdy się obudziłem słońce było już bardzo wysoko. Wziąłem szybką kąpiel i czekałem na Atire, który przyniósł wiadomości o wartach przy amulecie oraz skradł medalion, który podmienimy za oryginał.

Wszystko szło po naszej myśli. Bez problemu weszliśmy na teren świątyni, znaleźliśmy komnatę wskazanego przez informatora mnicha, który będzie miał wartę po kolacji. Gdy wszedł bez większego hałasu ogłuszyliśmy go i związaliśmy. Przebrałem się w jego szaty i ruszyłem w kierunku kaplicy, gdzie za chwilę mieli się zmienić wartownicy. Atir poszedł do podziemi i tyle go widziałem. Byłem poddenerwowany, w uszach mi szumiało, serce wyrywało się z piersi, adrenalina szalała po ciele jak opętana. Kilka jardów przed kaplicą zatrzymałem się, wziąłem dwa głębokie oddechy aby się uspokoić i ruszyłem w kierunku trójki mnichów, która na mnie czekała. Nie zorientowali się, że jestem fałszywym bratem, gdyż mnisi Najświętszej Matki zawsze nosili zaciągnięte na głowę kaptury. Ustawiliśmy się w dwie pary i weszliśmy przez ogromne dębowe drzwi. Nagle coś się stało, mnisi zaczęli się rozglądać na boki, ktoś uderzył mnie w tył głowy. Upadając na podłogę zobaczyłem, że za mną stoją dwaj żołnierze gwardii królewskiej.
Ocknąłem się dopiero gdy dwaj umięśnieni pracownicy królewskiego więzienia wrzucali mnie do ciemnego, brudnego lochu.

15 897 wyświetleń
94 teksty
76 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!