Menu
Gildia Pióra na Patronite

„Cztery pasy piekła…”

Irracja

Irracja

--- 1 ---

… było po dwudziestej. Za oknem szybko zapadała szarówka, w telewizji leciał jakiś film. Siedziała w fotelu, jak zwykle z podciągniętymi , pod brodę kolanami. Nie zważała na, film, na ciemność zapadającą w pokoju. Rozmyślała tylko o tym gdzie jest teraz ich syn, czy iść i szukać go, wbrew woli ojca ściągnąć go do domu. Bo właśnie, godzinę temu syn opuścił dom, wygnany przez ojca. Z plecakiem opuścił dom, nawet na nią nie spojrzał. Ani gdy zabierał z jej portmonetki 500 zł, wszystko co miała, ani wtedy gdy z hukiem zamykał za sobą drzwi. A nic nie zapowiadało dziś takiej tragedii…

… jej mąż nie był złym człowiekiem. Wręcz przeciwnie, wielu o nim mówiło „do rany przyłóż, prawdziwy anioł”. Jako mąż, też był bardzo dobry, może nie taki ideał jakby chciała, może nie taki anioł. Lecz anioły są podobno „bezpłciowe”, i na pewno nie zakładają rodzin. A i tak, wszystkie koleżanki zazdrościły go jej. Ona sama, gdy była w dobrym humorze, i spojrzała trochę z boku na męża, śmiała się, że „zazdrości w życiu tylko jednej osobie – samej sobie”. Najwięcej pretensji miała do niego o ojcostwo, o syna. Choć w sumie?... Mieli dwoje dzieci, córkę która już wyszła za mąż. Mieszkała u męża i zapowiadali się na bardzo udana rodzinę – wnuk był przecudny, a teraz spodziewali się wnuczki. No i syna, młodszego o dobre sześć lat. Dzieci jak to dzieci, mimo dużej różnicy wieku dogadywały się. Bywały jednak i kłótnie, zwłaszcza te o które najbardziej była zazdrosna. O jej względy nie potrafili się tak kłócić, czasem nawet pobić, jak o względy ojca. Lecz trzeba przyznać, że jakoś więcej poświęcał im czasu, potrafił się z nimi zachowywać jak dziecko. Potrafił też wysłuchać i dotrzeć do nich jak do rówieśników. Ona zawsze bardziej patrzała na nich z pozycji opiekuńczej, tak bardziej jak „kwoka na kurczęta”…

… pierwszy zgrzyt nastąpił jeszcze w podstawówce syna. Znajomy sklepikarz poskarżył się jej, że giną mu drobne towary, że zawsze wtedy jest w pobliżu ich jedenastoletni syn. Wkurzyła się wtedy na sklepikarza, jak śmiał podejrzewać jej syna. Poskarżyła się mężowi, jednak dla pewności przeprowadzili rozmowy z obojgiem dzieci. Jakieś dwa tygodnie później sklepikarz przyprowadził syna osobiście. Przyłapał go na kradzieży papierosów. Następne rozmowy, groźby i prośby poparte karą miesiąca „szlabanu”. Mąż bardzo pilnował kary, lecz ona nie wytrzymała. Gdy tylko wiedziała, że nie będzie męża w domu pozwalała synowi wyjść do kolegów. O dziwo, syn wracał na czas, zawsze przed przyjściem ojca. Myślała że nastąpi poprawa, szokiem więc był dla niej telefon z posterunku, jakieś trzy miesiące później. Tym razem skończyło się na interwencji policji. Po syna pojechał mąż. Nic się nie odzywała gdy przyjechali, wtedy syn pierwszy raz dostał pasem. Jak dziś pamięta te cztery uderzenia pasem. W ten dzień ze sobą już nie rozmawiali, mąż zamknął się w gabinecie. A i spać wcześniej poszedł, była mocno zdziwiona, bo nawet się nie odwrócił gdy szła się położyć. Dopiero gdzieś koło pierwszej w nocy odwrócił się i przytulił ją, jak to miał w zwyczaju. Nazajutrz spytała o to lanie, dlaczego cztery razy, a nie więcej lub mniej, to takie wyrachowane – „Bo to ma być kara… a nie sadyzm”, odrzekł sucho i wyszedł do pracy. Wtedy pierwszy raz pomyślała, że potrafi być bez uczuć, lecz na kilka lat wszystko wróciło do normy. Jednak?… niektóre grzeszki syna zaczęła ukrywać przed mężem…

... cdn...

173 813 wyświetleń
2671 tekstów
247 obserwujących
  • Seneka 18

    17 August 2011, 21:46

    Jestem zmęczony dzisiaj, ale tytuł mnie zaintrygował :).Przeczytałem...było warto...
    Zapowiada się fantastyczna powieść...takie lubię, bo dotyczą relacji między ludźmi w tym przypadku rodziną...
    Czekam na więcej...Pozdrawiam Grześku.