Menu
Gildia Pióra na Patronite

Właściwie, to nie boję się nieznanego. Szkoda mi tylko stracić, tego co mam.-E. Schmitt - Cz.1

Była sobie dziewczyna, nastolatka, miała kochającą rodzinę, wspaniałą przyjaciółkę, dobrych znajomych, jednak nie posiadała tego, czego tak bardzo chciała- chłopaka, w którym od dłuższego czasu była zakochana, a bała się Mu o tym powiedzieć. Przyjaźnili się, wiedziała więc o wszystkich Jego problemach, zawsze starała się jakoś pomóc Mu w ich rozwiązaniu. Jednym z takich problemów, było niedawne zakończenie związku z dziewczyną. Magda- bo tak się nazywała, mogła Go tylko wspierać, bo tak naprawdę Marek musiał poradzić sobie z tym problemem sam, ona mogła być tylko Jego podporą, wsparciem. Z jednej strony, tak w głębi siebie cieszyła się, że Marek i Ola nie są już razem, przecież tak bardzo Go kochała..., jednak z drugiej było jej Go strasznie szkoda, kiedy musiała patrzeć jak cierpi z jej powodu. Nie lubiła takich dziewczyn. Kiedy znała wartość chłopaka i wiedziała, że dziewczyna Go zostawiła potrafiła ją znienawidzić, tylko za to, nie znając jej, nie mając o niej nawet zielonego pojęcia. Magda i Marek spędzali ze sobą całe dnie, począwszy na szkole, kończąc na popołudniach, podczas których nadrabiali zaległości szkolne oraz na wieczorach, w których spacerowali po parkach, bądź różnych innych miejscach. Dziewczyna była w stanie zrobić wszystko, aby ten był szczęśliwy, potrafiła siedzieć z nimi całymi dniami i nocami, nie zważając na to, jaki opieprz dostanie od rodziców na następny dzień, kiedy tylko pojawi się w domu. Liczyła na to, że być może kiedyś będzie dla Niego kimś więcej, niż tylko najlepszą przyjaciółką, liczyła, że się przełamie, że to nie ona będzie musiała Mu powiedzieć o swoich uczuciach, tylko On, kiedy już pozbiera się po minionym wydarzeniu. Jednak nie spędzali ze sobą tylko przyjemnych wieczorów, polegających na rozmowach, bo właśnie przez nie zawalili sporo nauki. Najbliższe tygodnie spędzali raczej na wspólnym kuciu do późnych popołudni, tłumaczenie sobie nawzajem tego, co jedno nie rozumiało, a drugie tak, na odrabianiu zaległych zadań domowych, sprawozdań z imprez szkolnych itp. Gdy tylko nadrobili większość materiału, pozwalali sobie na dwa/ trzy dni luzu..., resztę dalej poświęcali wspólnej nauce. Dla Magdy wspólne spędzanie czasu z Markiem znaczyło bardzo wiele, dla Marka chyba także, wiele razy dziękował jej za to, że spędzała z Nim ten czas. Mówiła, że nie ma sprawy, że to nic takiego dla niej, bo w sumie rzeczywiście, spędzanie czasu z Nim, było dla niej wymarzonym zajęciem. Jednak przez większościowe spędzanie czasu z Nim zaniedbywała przyjaciółkę- Ewelinę. Przez to sporo się ostatnio kłóciły. Ewelina miała jej za złe to, że nie spędzała z nią ani chwili. Starała jej to wytłumaczyć, więc powiedziała całą prawdę, to, co do Niego czuje. Prosiła ją tylko o to, aby nikomu tego nie mówiła, nie chciała, aby na następny dzień wiedziała o tym cała szkoła, włącznie z Markiem. Następnych parę dni Magda spędzała na zmianę to z Markiem, to z Eweliną. Nie chciała zaniedbywać swojej najlepszej przyjaciółki. Kilka dni później, w szkole dziewczyna zauważyła, że dziewczyny z rocznika wyżej szeptają coś, patrząc na nią. Jeden raz usłyszała, jak jedna natapirowana blondyna, przedrzeźniała Magdę, mówiąc; „Oh, Mareczek kochany naszej Magdy idzie.” Magda od razu wiedziała o co biega, postanowiła znaleźć Ewelinę oraz zapytać ją co to ma znaczyć. Kiedy już ją odnalazła, zapytała ją z krzykiem, dlaczego rozpowiedziała to, co powiedziała jej dwa dni temu wieczorem kiedy się spotkały, Ewelina udawała, że nie wie o co chodzi, postanowiła przejąć taktykę zwalenia wszystkiego na Marka, że to może On coś podejrzewa i powiedział.

9857 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!