Menu
Gildia Pióra na Patronite

Leśna przygoda

Mimoza1966

Był ciepły, wiosenny dzień. Dwie rude wiewióreczki skakały po drzewach i obserwowały las. Nagle usłyszały jakieś głosy. Leśną drogą wędrowały dzieci ze swoją nauczycielką.

- O, chyba musimy uważać. Nie wiadomo, jak dzieciaki będą zachowywały się w lesie. Ukryjmy się wśród gałęzi i popatrzmy. W razie potrzeby będziemy wiedziały co robić. - powiedziała Rudawka.
Dzieci zatrzymały się na polance. Pani rzekła do nich:
- Mam nadzieję, że nie wystraszycie w lesie zwierząt i ptaków. Pamiętajcie, że jesteście u nich z wizytą, więc musicie zachowywać się kulturalnie. A teraz każdy z was przywita się z lasem. Możecie pospacerować i poobserwować przyrodę. Proszę nie krzyczeć, nie śmiecić i nie zrywać żadnych roślin. Za pół godziny zbiórka na polanie.
Dzieci szybko rozbiegły się po lesie. Każdy chciał zobaczyć jak najwięcej. Marek i Tomek od razu dostrzegli mrowisko. Podeszli bliżej i przypatrywali się pracy mrówek. Tomek ułamał gałąź z drzewa rosnącego w pobliżu i zaczął grzebać w mrowisku.
- Spójrz – powiedział do Marka. – Jak one ciężko pracują. Pomogę im i przesypię trochę igieł. Nie będą musiały tak się męczyć.
Ale mrówki wystraszyły się bardzo, gdy zorientowały się, że ktoś im przeszkadza, grzebiąc w mrowisku. W tym czasie Marek zauważył gniazdo na drzewie. Wdrapał się po pniu i już, już chciał je strącić, gdy nagle coś rudego spadło mu na głowę. Chłopiec tak się przestraszył, że nie utrzymał równowagi i spadł z drzewa. Możecie łatwo domyślić się, kto przeszkodził Markowi. To Rudawka skoczyła mu na głowę. W tej samej chwili Ruda Kitka zeskakując z drzewa za siostrą spadła prosto na Marka, który próbował po upadku podnieść się z ziemi. Ponownie uderzony w głowę nie wiedział, co się dzieje. Zaczął głośno krzyczeć i biegać wkoło. Tomek widząc kolegę w takim stanie, nie mógł opanować śmiechu. I wtedy rozległ się wielki huk. W lesie zrobiło się ciemno. Po chwili chłopcy usłyszeli donośny głos.
- No i doigraliście się. Tego już za wiele. Obserwuję was od dłuższego czasu. Za złe zachowanie w lesie musicie być ukarani.
- Kto tu jest? Kto to mówi? – pytali chłopcy rozglądając się wokół. Obok siebie zobaczyli dziwną postać przypominającą krasnoludka.
- Jestem strażnikiem przyrody. Mam na imię Ekobór. Nie mogę pozwolić na to, żeby ludzie tak traktowali otaczający ich świat. Zamiast odpoczywać w lesie wśród śpiewu ptaków i zapachu kwiatów, wy niszczycie przyrodę. Jak wam nie wstyd? Przecież las jest domem zwierząt i ptaków. Daje ludziom drewno, grzyby, jagody, zioła, zdrowe powietrze. Jest doskonałym miejscem do wypoczynku. Chroni przed powodzią.
- Przepraszamy bardzo za nasze zachowanie. – powiedział Marek drżąc ze strachu.
- Słowo „Przepraszam” nie wystarczy. Pójdziecie ze mną do mojego domku. Za karę zostaniecie u mnie tak długo, aż nauczycie się, jak należy chronić środowisko – odpowiedział Ekobór.
- Ale…, ale my nie możemy. Musimy wracać do pani i naszych kolegów. Oni nas już pewnie szukają – zaczął Tomek.
- Nic z tego! Wasi koledzy zachowywali się w lesie grzecznie. Nie mam im nic do zarzucenia. Natomiast wy musicie naprawić swój błąd. – odrzekł Ekobór.
Chłopcy nie mieli wyjścia. Poszli wraz z Ekoborem do leśnej chatki. Zdziwili się bardzo, widząc w jej wnętrzu okropny bałagan.
- Nie spodziewaliście się, że u mnie panuje taki nieporządek. Nie sprzątałem już od dłuższego czasu, gdyż codziennie chodzę po lesie i sprawdzam, czy ludzie nie niszczą przyrody. Muszę też pilnować, czy kłusownicy nie nastawiają sideł na zwierzęta. Wieczorem wracam tak zmęczony, że nie mam już siły na sprzątanie. A przecież człowiek powinien mieć wokół siebie ład i porządek.
- To może my tutaj posprzątamy – zaproponowali nieśmiało chłopcy.
- A poradzicie sobie? Podczas sprzątania należy pamiętać o kilku zasadach ważnych dla środowiska.
- Wiemy, wiemy! – przerwał Marek. – Przede wszystkim trzeba posegregować śmieci. Papier odłożymy na makulaturę, ponieważ w ten sposób chronimy drzewa. Słoiki i butelki można zanieść do punktu skupu. Oddzielnie poskładamy baterie, sprzedamy puszki, a plastik wrzucimy do odpowiedniego pojemnika. Brudne naczynia pozmywamy w zlewie, bo trzeba oszczędzać wodę.
- A kiedy posprzątamy w domu – wtrącił Tomek – wówczas wyjdziemy na dwór i pozbieramy śmieci na podwórku.
- O tak. Ludzie spacerując po lesie często wyrzucają papiery, foliowe torebki, puszki i butelki. A przecież wiecie, co może się stać ze szklaną butelką leżącą na słońcu? – rzekł Ekobór.
- Pewnie, że wiemy. Może spowodować pożar lasu.- odpowiedział Marek. – Pani w szkole nam mówiła, że wyrzucenie szklanej butelki czy słoika bez jego uprzedniej segregacji może kosztować naturę około 4000 lat - tyle czasu rozkłada się szkło, które nie zostanie poddane recyklingowi.
- No właśnie. Należy jednak pamiętać, że szkło jest materiałem wielokrotnego użytku i może być przetwarzane w nieskończoność. – dodał Ekobór.
- A foliowe torebki rozkładają się do 450 lat, a butelki plastikowe rozkładają się dwa razy dłużej, czyli około 800 lat. Uczyliśmy się w szkole o tym, że największym utrapieniem środowiska naturalnego jest plastik, który rozkłada się od 100 do 1000 lat.
- No więc chyba rozumiecie, jakim zagrożeniem dla Ziemi są te góry śmieci, które codziennie ludzie zostawiają w swoim otoczeniu. Jak tak dalej pójdzie za kilkadziesiąt lat nasza planeta zmieni się w jedno wielkie śmietnisko. Nie będziemy mieli czym oddychać, gdyż powietrze będzie skażone, woda zatruta, zaczniemy chorować, wyginą rośliny i zwierzęta. Pamiętajcie – Przyroda może żyć bez człowieka, ale człowiek bez przyrody nie ma szans na przeżycie.
- Jakie to smutne – powiedział Tomek. – W takim razie bierzemy się do pracy.
Chłopcy szybko zrobili porządek w domku, po czym wyszli na dwór, żeby pozbierać śmieci. Kiedy Ekobór zobaczył, jak wygląda posprzątany domek i podwórko, był bardzo zadowolony. Pochwalił Tomka i Marka za ich pracę.
- Myślę, że swoją karę już wykonaliście. W takim razie odprowadzę was na polanę, gdzie bawią się wasi koledzy. Przy okazji sprawdzę, czy nic złego nie zrobili. Jestem ciekawy, gdzie znajdują się wszystkie śmieci po ich drugim śniadaniu?
Idąc przez las można było zobaczyć gdzieniegdzie leżące śmieci. Chłopcy zbierali je do worka. Ekobór przyglądał się temu z uśmiechem.
- Obiecuję, że zawsze będę zabierał swoje śmieci ze sobą, a nie zostawiał je w lesie. – powiedział Marek.
- A ja przypomniałem teraz, ile papierów i butelek leży na poboczu dróg i w rowach. Wiesz, musimy znaleźć jakiś sposób na ludzi podróżujących samochodami, którzy wyrzucają śmieci przez okno. – dodał Tomek.
Kiedy dotarli na polanę, cała klasa była już gotowa do powrotnej drogi. Pani ucieszyła się, gdy ujrzała chłopców. Tomek i Marek chcieli pożegnać się z Ekoborem, lecz nie mogli go nigdzie zobaczyć. Chłopcy popatrzyli zdziwieni na siebie i sami już nie wiedzieli, czy to wszystko zdarzyło się naprawdę.

6642 wyświetlenia
34 teksty
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!