Menu
Gildia Pióra na Patronite

Where's the love we once had?

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

Bo wszystko kiedyś się skończy.
Bo wszystko kiedyś przeminie.

- Co to ma być? – zapytałem Małgosię, pokazując jej komórkę.
Popatrzyła na mnie dziwnie, jakbym miał świra.
- Mój telefon – odpowiedziała.
- Widzę, że telefon. Ale ta wiadomość. Co to ma znaczyć. W ogóle kto to taki ten Patryk?
- Nikt, a zresztą dlaczego czytasz moje prywatne wiadomości?
- Nie chciałem tego czytać, zobaczyłem to przypadkiem. Kiedyś mogłem Ci ufać, teraz widzę, że już nie. Każde Twoje słowo to kłamstwo, oszustwo.
- Nie, Michał, zaczekaj! Wytłumaczę Ci wszystko!

Nie słuchałem. Wyszedłem na dwór, bez czapki i kurtki. Był straszny mróz, ale nie przejmowałem się. Miałem łzy w oczach. Jak to się stało, to wszystko? Była moim aniołem, już samo imię mnie do niej przyciągnęło. Przez pierwsze lata, kiedy z nią byłem, mieszkałem wydawało mi się, że jest nam jak w niebie, świetnie się dogadywaliśmy. A potem zaczęły się te kłamstwa, oszustwa, przekręty. Tłumaczyła się, zawsze, ale jej nie wierzyłem. Czekałem tylko na dowód. I pojawił się. Dzisiaj. Ale nie byłem z tego dumny. Byłem zrozpaczony.

Wciąż zastanawiam się nad tym, dlaczego nasze niebo umarło.

Wszystko przecież było dobrze, idealnie. Potem jedno, za drugim zaczęło się chrzanić. Najpierw jedno kłamstwo, potem drugie i kolejne.

I gdzie się podziała ta miłość, którą kiedyś mieliśmy. Czy wszystko, to co robiła, mówiła było tylko kłamstwem?

Nie wiem, nie miałem siły się nad tym zastanawiać. Uświadomiłem sobie właśnie, że właściwie przez ostatnie miesiące starałem się jakoś podtrzymać ten nasz związek, chciałem, żeby gorąca miłość, jaką do siebie czujemy stopiła lód w naszych sercach, który nie wiadomo skąd się tam wziął. A może tego ognia nigdy tak naprawdę nie było? A może wszystko się już wypaliło? Może nie było już dla nas ratunku? Ale, do jasnej… Gdybyśmy chociaż spróbowali.

Wróciłem do domu. Chciałem się dogadać z Małgosią. Może jeszcze coś do mnie czuła? Ale kiedy ją zobaczyłem, zrozumiałem, że nie ma już dla nas ratunku. Pakowała się.
- Co Ty wyprawiasz? – wydarłem się.
- Odchodzę – odpowiedziała ze spokojem.
- Jak to odchodzisz? Myślałem, że coś dla Ciebie znaczę.
- Też tak myślałam, ale zrozumiałam, że to było tylko złudzenia, piękny sen. Czas się obudzić, Michał. Nie jesteśmy dziećmi.
- Co to ma znaczyć?
- Musisz zrozumieć, że na świecie nie ma czegoś takiego jak miłość.
Zatkało mnie. Nie mogłem uwierzyć, że to powiedziała. I to właśnie ona.
- A więc poddajesz się! Tak po prostu. Dlaczego nie widzisz tego, co mieliśmy, tego co mamy nadal przed sobą!
- Michał, proszę, odpuść sobie. Czas pogrzebać wszystkie wspomnienia, przestać żyć marzeniami.
- Uciekasz przed szczęściem, przed prawdziwą miłością i odpowiedzialnością. Chcesz pokazać, że będzie Ci lepiej beze mnie.
- Chcę tylko zacząć wszystko od nowa, poświęcić się mojej pracy. Teraz czas na mnie, moją karierę. Chcę zrealizować swoje marzenia.
- Mieliśmy to zrobić razem.
- Nie mogę Michał. Przepraszam.

I wyszła. Zostałem sam. Mój świat runął. Mój anioł odfrunął. Nasze niebo upadło.

Chciała zacząć wszystko od nowa. Ale czy jej się uda?

A mi? Czy uda mi się odnaleźć drogę powrotną do domu?

Czy uda mi się znaleźć jakąkolwiek drogę.

* * *
Tekst zainspirowany piosenką Fire and Ice zespołu Within Temptation :)

3383 wyświetlenia
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    3 January 2013, 17:46

    Dziękuję Eleno i przepraszam, już zmieniłam imię ; )

  • anathematise

    30 December 2012, 20:47

    Ślicznie. A to imię tak znajomo brzmi...

  • ~ Ariadna ~

    30 December 2012, 19:35

    Dziękuję Starlight :)
    Również pozdrawiam ;)