Menu
Gildia Pióra na Patronite

Droga Donikąd- Wydawnictwo Zacisze - Marek (Fragment)(29)

Grażyna P.

Grażyna P.

Biegła, na oślep przed siebie przewracając się, wstawała i ruszała dalej szlochając, czując jak łzy twardnieją i zbierają się w gardle, z trudem je przełknęła z śliną. Przed oczami, wciąż miała obraz zimnego dotyku ostrza, przytkniętego do szyi.

- Szkoda by było takiej ładnej buzi, słyszała w uszach wciąż, zachrypiały głos, który szorował po jej zmysłach niczym papier ścierny
- błagam, nie rób mi krzywdy, prosiła
- Tobie? ha ha śmiał się mężczyzna widząc strach w jej oczach. Matylda do tej pory dobrowolnie oddawała swoje ciało, ale w przyjemnych i gustownych sytuacjach z których czerpała przyjemność i pieniądze. Takiego obrotu sprawy nie spodziewała się, wtedy to dotarło do niej, że już ma dość takiego życia.
Dalej smagana wiatrem i wstydem ratowała się ucieczką, wciąż nie odwracając się do tyłu. W pewnym momencie, kiedy dotarło do niej, że spanikowała, spostrzegła, że znajduje się na środku ogromnego, zielono fioletowego pola gęsto zarośniętego facelią błękitną.
Próbowała przedrzeć się podnosząc wysoko nogi, nie widziała przed sobą ścieżki więc brnęła dalej depcząc kwiaty i odganiając się od pszczół.
Zmęczona i obolała, wyszła na polną drogę i rozejrzała się wokoło, w niewielkiej oddali przed sobą zobaczyła malowniczą skarpę a na jej szczycie zabytkowy kościół.
Resztkami sił postanowiła wdrapać się po zboczu i wejść do środka świątyni. Z bliska, neogotycka budowla sakralna robiła wrażenie. Matylda przeczytała napis przy wejściu.
Kościół Świętego Archanioła Michała w Cigacicach. Wewnątrz panowała dostojna cisza, przed ołtarzem, stały ogromne wazony z ciętymi ogrodowymi białymi różami, paliły się świece.
Dziewczyna usiadła w ławce, przez chwilę patrząc w oczy Jezusa na obrazie po chwili, osunęła się i usnęła Obudziło ją lekkie szarpnięcie za ramie, usłyszała niski, męski głos,
- halo dziecko, czy coś się stało? Otworzyła oczy, podniosła głowę, widząc przed sobą osobę duchowną zarumieniła się
- szczęść Boże proszę księdza wyszeptała.
Szczęść Boże córko, czy chciałabyś się wyspowiadać? zapytał ją ksiądz. Był to już niemłody mężczyzna, lekko łysiejący, ale z sympatycznym wyrazem twarzy. Patrzył na nią tak litościwie, ze nie mogła wytrzymać jego wzroku.
Ogarnęło ją uczucie ogromnego zażenowania i wstydu, zapragnęła stamtąd uciec,
- nie jestem przygotowana, odpowiedziała rumieniąc się. Duszpasterz, popatrzył na nią zasmuconym wzrokiem. Szybko wstała i prawie wybiegła z kościoła. Dopiero ochłonęła na zewnątrz, kiedy wyszła na drogę asfaltową i śmiesznie podskakując, machała wyciągniętymi nad głową rękami na podjeżdżający autobus, ten gwałtownie z piskiem opon zatrzymał się ku jej radości, weszła do środka.
Kierowca nawet nie zapytał o pieniądze na bilet, z niemym kiwnięciem głowy wyraził swoją decyzję, jednak z lekką niechęcią.(Ciąg dalszy nastąpi)

3820 wyświetleń
48 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!