Menu
Gildia Pióra na Patronite

Droga Donikąd- Wydawnictwo Zacisze -Matylda (Fragment)(8)

Grażyna P.

Grażyna P.

Bezwiednie palcem narysowała serce, w środku napisała imię Ryszard.
Głos Ojca szybko sprowadził ją na ziemię. Matylda usłyszała wołanie.
- Córeczko śniadanie, poczuła zapach świeżo smażonej cebuli. Jeszcze w szlafroku i mokrych włosach weszła do kuchni i usiadła przy stole.
- Cześć tato, powiedziała, sięgając po kubek z gorącym mlekiem.
- Cześć, odpowiedział mrugając żartobliwie do niej jednym okiem, smacznego córeczko jedz jajecznicę, bo wystygnie.
Przełykała kęsy ze spuszczonym wzrokiem, uparcie zapatrzona w kraciastą biało - niebieską ceratę kuchennego stołu, odczuwając gnębiące ją bardzo wyrzuty sumienia, nie dała tego jednak po sobie poznać.
Podziękowała za jedzenie i pobiegła do swojego pokoju. Po śniadaniu ubrana w niebieską sukienkę, którą dostała na swoje urodziny,poszła do kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej, jednego z najstarszych kościołów Zielonej Góry, który wznosił się dumnie na ulicy Mariackiej.
Lubiła siedzieć tam, kiedy nie było mszy a ludzi też mało. Siadała w najdalszy zakątek jak najbliżej ściany lub klęczała z zamkniętymi oczami czując jak przeszywa ją panujący chłód zimnych kamieni.
Odmawiała w kółko modlitwy te które znała.
Ojcze nasz...potem, Zdrowaś Maryjo...tą modlitwę bardzo lubiła czuła, że jest jej sercu bliska, bo skierowana do kobiety-matki.
Przeżywała intuicyjnie jej obecność oraz opiekę a jednocześnie zawsze odrzucała, bo nie wiedziała po prostu, jeszcze tak naprawdę co w życiu jest dla niej właściwe.
Kiedyś bardzo lubiła lekcje religii, uczyła się pieśni wyznaniowych, często też śpiewała Czarną Madonnę. Któregoś dnia na takich zajęciach, podeszła do niej i pochylając się nad nią jednocześnie trzymając też za rękę, patrząc prosto w jej oczy, jedna bardzo miła, ale już nie młoda zakonnica zapytała ją.
- Drogie dziecko, tak Ciebie obserwuję i mam pytanie, czy chciałabyś zostać w przyszłości służebnicą bożą i należeć do zgromadzenia sióstr św. Elżbiety? Wtedy poczuła niewytłumaczalny nagły strach i panikę. Nie! prawie krzyknęła.
-Rozumiem nie jesteś jeszcze gotowa uśmiechnęła się zakonnica. Matylda nie wiedziała czemu to zrobiła, pewnie dlatego że podświadomie słuchała zawsze swojej intuicji.
Ale przeważnie coś jej podpowiadało, żeby robić sobie na przekór. Teraz też miała wrażenie, że do końca nie zmierza w dobra stronę, ale skąd miała wiedzieć w jaka powinna iść, skoro jeszcze po niej nie szła? Dzwon, bijący z wieży kościoła oderwał ją z zamyślenia, pomieszczenie zaczęło się zapełniać ludźmi, bardzo nie lubiła tłoku i wolała już siedzieć w wybranej przez siebie ławce.
Dla tego przychodziła wcześniej, gdyż kilka razy, kiedy nie było wolnych miejsc, zdarzyło jej się poczuć słabo i zaraz musiała z pomocą życzliwych osób wychodzić na powietrze. (ciąg dalszy nastąpi)

3819 wyświetleń
48 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!