Menu
Gildia Pióra na Patronite

Epitafium

Autsajderka96

B e z s e n n o ś ć. Odbiera siły, by wstać z łóżka. Odbiera mentalność, odbiera energię. Nie śpię. Znowu nie potrafię spać. Wypełniam się zmęczeniem i niesmaczną kawą. Pozostawiam ciało na łóżku, podchodzę do szafki, zakładam ciuchy. Próbuję walczyć o każdy krok. Zaraz usłyszę krzyk. Jeszcze jedną chwilę. Już... jeszcze nie. Teraz! Idź, odejdź, wyjdź! To tylko zagłębienie. To tylko część mnie. To nawet nie jest serce. Głowa, umysł? Pustka w myślach. Połączenie nie do opisania. Wystygająca wiara. Czerwone światło, zamknięte oczy- tak! Idź, teraz. Pisk opon, krzyczący kierowca.- Och, przepraszam. Mija mnie człowiek, ten sam każdego dnia. - przepraszam, która godzina. - dzień dobry. B e z s e n n o ś ć. Czas nie istnieje, jest złudzeniem. Mój oddech zanika mniej więcej co piętnaście minut, choć nigdy tego nie liczyłam. Tak, nadal jest zimno. Ludzie znów mnie mijają. A potem staję się głucha. Byle przetrwać, byle się wyrwać. - nie zależy ci na przyszłości? - widzisz w moim zegarku wskazówki? Daj mi spokój. Potem tylko cztery ściany, koc, pies, ewentualnie ktoś w głowie. Inne życie? Tak, chwila. Marta, gdzie jesteś? Ach, tutaj. No chodź, opowiedz nam o sobie. - cześć. Jestem Marta. Mam siedemnaście lat, dwóch braci, ale jeden nie żyje. Mam psa. Jestem chora psychicznie, ale mam przy sobie mężczyznę, który naprawdę mnie kocha, z którym jestem szczęśliwa. Czasami potrafię dać szczęście. Podobno mam w sobie wartość i wrażliwość. Nie wiem, nie wypowiadam się na ten temat. Mogę już iść? Jestem zmęczona. - Tak. Idź. Cztery ściany, koc, pies, ewentualnie ktoś w głowie. - kto? Sama nie wiem. Krzyk, niby przyjaciel, ja sama? Nie wiem! Daj mi już spokój, proszę. Nie męcz mnie! _ ty sama siebie męczysz. - nie nie mów tak. Wcale tak nie jest. Nic o mnie nie wiesz. Nie rób mi krzywdy, proszę odejdź. Nie wiadomo dlaczego w dłoni miała wtedy nóż. - odejdź, błagam... cztery, trzy, dwa, jeden... pi, pi, pi, pi________________________________
Więcej grzechów nie pamiętam.
Tu jest jasno. Choć nie było tunelu, w którym światło wskazywałoby wyjście z mroku. Nie było żadnego głosu, żadnej ręki. To znów to samo. Biała plama. Unosząca się w powietrzu postać, z twarzy wnioskuję- to ja. Nie było tam nieba, ani piekła. Nie było podzielenia na dobro, ani na zło. Cisza? Tak. Zdecydowanie. Gdzieś pomiędzy mną a przestrzenią tkwiła kolejna przestrzeń a w niej kolejna ja. - poznałaś siebie z twarzy? Tak, dokładnie tak. W pewnym momencie zaczęło mi się to podobać, ale w głowie tworzyło się mnóstwo myśli, niepokój i strach. Jednocześnie spełnienie. Wszystko zaczęło ze mnie wypływać. Zabrudziłam przestrzeń myślami. Ten obraz w Twojej głowie. Tak, to ja i biała przestrzeń, a w niej mnóstwo kawałków, które stanowią mój zagubiony umysł. Jeden plus, albo minus. Tutaj już się nie umiera. Umarłaś raz. Nie możesz więcej. Dlaczego ten świat, tak głupio urządzony, uwięził w podziemiu mnóstwo ludzi. Moje ciało, gdzie ono jest? Niezabity jeszcze mężczyzna opowiedział mi historię. Leżałam na stole kuchennym. Kobieta dźgnęła mnie nożem. Krew umalowała jej twarz. Z uśmiechem na twarzy zadawała kolejne ciosy. Rozkroiła mnie w połowie. Wyjęła serce. Serce. S e r c e! ROZUMIESZ, serce! Co z nim zrobiła? Pokroiła na małe, nierówne części. Wlała do garnka wodę i wrzuciła moje serce i rozpaliła ogień. Resztę ze mnie wyrwała. Po prostu wyrwała. Ot, tak. Tak jak wyrywa się kartkę z zeszytu. Porównaj to do wyrwania kartki z siedemnastowiecznej książki! Wyjeła kości. Szkielet ustawiła w drzwiach mojego pokoju, a resztę ciała dała psu do pożarcia. - co się dzieje w Twojej głowie!?!! Wróć, nie opowiadaj takich rzeczy. - Boję się. Tak bardzo się boję. Nie wiem, kim jestem.
- Umarłaś. Opowiedziałaś nam o tym. - Tak, wiem, ale... och, to było takie straszne. Tam też jest noc. Tam muszę zamykać oczy, ale biel odpycha sen...- a twoje rozrzucone myśli? Nie zmniejszają rażenia bieli? Nie, nie, nie. To nie tak. One wracają do głowy. Tak buduje się moja b e z s e n n o ś ć. BOJĘ SIĘ. - możesz wyjść z tego stanu? - och, proszę. Nie zadawaj głupich pytać. Wiesz, że już nie żyję. - Twoje serce nadal żyje. Widzisz, jesteś ponad życie. Jesteś inna. Twoje serce to nie mięsień! Twoje serce to to co masz poza ciałem. Ty żyjesz. Bez ciała. Ono jest ci nie potrzebne. Zrozum to w końcu, proszę. - Dlaczego to robisz? Dlaczego tak bardzo mnie męczysz? Widzisz te łzy? Ja płaczę. Zostaw, nie dotykaj mnie! Nie dotykaj. Pro... prosz... prosze!
Marta!
Marta!
Marta?!
Ma!!! Obudź się! Wstawaj. Musisz wstać. Dziecko proszę! Nie rób mi tego. Obudź się!

Swoją historię zapisałam w sercu. Ciało, było tylko po to, żeby chronić serce. Tam jestem wszystko zapisane. Gdzieś pomiędzy wami. W chwili nieświadomej śmierci. Uleciałam ponad to wszystko. Uleciałam... zaciągnij się powietrzem. Nie bój się. Nie bój się tak jak ja. Przestałam oddychać, bo zwyczajnie zapomniałam. Nic nie jest końcem? Jest. Spójrz teraz w niebo i powiedz jak bardzo doceniasz każdy oddech. Opętana własnym umysłem. Epitafium.

Zmiana bloga

http://www.niewyspani-lunatycy.blogspot.com

236 wyświetleń
10 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!