Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ania i Filip

loveforever

Była uczennicą w trzeciej klasie gimnazjum. Pochodziła z Sopotu. Mieszkała tam od urodzenia, na jednym z wielkich osiedli. Przeciętna z niej uczennica, zwykła, szalona nastolatka, lubiła się bawić. Nie lubiła marnować czasu na siedzenie w domu. Jej rodzice byli wymagający, dobrze się uczyła, głównie na czwórkach, nie było z nią większych problemów wychowawczych, czasem tylko powiedziała coś w nie zbyt odpowiedniej chwili. Nazywała się Ania. Była szczupłą, zielonooką brunetką. Lubiła siadać wieczorami na parapecie ze słuchawkami w uszach i rozmyślać, marzyć, o przyszłości. Wymyślać różne scenariusze do swojego dalszego życia. Nie lubiła siedzieć bezczynnie w domu i gapić się w ekran telewizora, bądź komputera. Miała wielu znajomych i kilku nie licznych, którym mogła naprawdę zaufać.
Jednak w jej życiu nastąpił pewien przełom. Postanowiła zmienić to wszystko. Nie zrobiła tego, przez wzgląd na chłopaka, - którego z resztą nie posiadała, tylko z powodu przyjaciółki. Byłej już przyjaciółki. Najbardziej zaufanej dotąd osoby pod słońcem. Znały się od dzieciństwa, wczesnego dzieciństwa. Nie dawno okazało się, że Ania przez cały czas była okłamywana przez Patrycję. Mówiła jej wszystko - i zawiodła się na niej. Anna postanowiła, że koniec z tym. Nie będzie już tą samą, grzeczną dziewczynką, którą wszyscy znali i uwielbiali. Postanowiła to zmienić. Zmienić samą siebie. Z grzecznego aniołka, posłusznego rodzicom i nauczycielom, w okropną diablicę, na którą nikt, ani nic nie miało wpływu. Zawsze była osobą z reguły upartą i tym razem także tak było. Zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Patrycja ją przeprosiła, wytłumaczyła zaszłą sytuację. Powiedziała, że nie zrobiła tego specjalnie - jednak Ania nie chciała zaufać jej po raz kolejny. Każdy mógł zyskać u niej zaufanie, ale tylko jeden, jedyny raz.
Zaczęła olewać naukę, znajomych przyjaciół, mieć w nosie to, co mówią do niej rodzice, nauczyciele. Zaczęła mocno się malować, palić… Nie chciała już być tą samą Anulką, jak kiedyś. Chciała się rozerwać. Po jakimś czasie przyszedł list ze szkoły do jej rodziców z powiadomieniem, że ucieka z lekcji, opuszcza ważne prace klasowe, opuściła się w nauce, i w końcu, że może oblać angielski. Rodzice zrobili jej o to awanturę. Chcieli ją jakoś ukarać - dali jej szlaban. Ona wytknęła im, że nie jest już tą samą dziewczyną, że ma gdzieś te ich rozkazy.
Towarzystwo dziewczyn, zmieniła na chłopaków. Twierdziła, że to im bardziej można zaufać. Balonową gumę do żucia, zmieniła na dragi. Bawiła się życiem, chodziła na imprezy, wracała w środku nocy, pijana do domu.
W pewnym momencie swoich kłopotów, dziewczyna postanowiła zwolnić, sama z siebie. To, że wcześniej prosili ją o to znajomi, rodzice, czy przyjaciele, nie miało dla niej żadnej wartości, sama z siebie w końcu postanowiła zwolnić i wrócić do „normalności”. Jej nowi „kumple” - postanowili odwrócić się od niej, sama z resztą ich do tego zmusiła, nie chciała już z nimi przebywać, doszła do wniosku, że to towarzystwo nie jest dla niej. Czyżby stara, dobra Ania miała wrócić? To nie było takie łatwe. Na początek musiała zacząć dogadywać się z rodzicami, do tego dochodzi nauka, starzy przyjaciele. Z przyjaciółmi i rodzicami nie było łatwo - musiała długo na nowo odbudowywać, ale w końcu, z czasem większość jej znajomych z „tamtego życia” do niej wróciło, zaufało jej na nowo.
Gorzej było z nauką, sama sobie nie radziła, potrzebowała czyjejś pomocy, kogoś, kto pomógłby jej nadrobić cały materiał. Znalazła się taka osoba. Był to chłopak. Wysoki, zielonooki, jasny brunet. Chodził z nią do szkoły, ale do innej klasy. Nazywał się Filip. Grał na perkusji, dobrze się uczył, był przystojny…
Ania postanowiła poprosić Go, o pomoc w nauce, nie widział nic przeciwko temu, więc się zgodził. Umówili się po lekcjach na korepetycje z chemii. Miały się odbywać u Niego w domu, podał Ani adres i poszedł na następną lekcję.
Dziewczyna lekcje skończyła stosunkowo szybko, tylko znienawidzona chemia ciągnęła jej się w nieskończoność. Gdy już doszła do domu, wypakowała wszystkie książki z torby, poza chemią i poszła do łazienki ogarnąć się trochę. Widać było, że Filip jej się spodobał, ale nie była jeszcze pewna, czy to jakiś zwykły kujon, czy to naprawdę fajny koleś. Poszła więc do łazienki uczesać i wyprostować włosy, pomalować oczy i była gotowa. Gdy czas zleciał, Ania poszła do domu Filipa na korepetycje. Szukała Jego domu jakiś czas, nie znała tej ulicy, a przecież Sopot był dużym miastem, nie znała go całego. Kiedy znalazła się już na miejscu, zapukała do drzwi. Otworzył jej i zaprosił do środka. Oprowadził ją po domu, a na końcu poszli do jego pokoju. W mieszkaniu nie było nikogo. „Fajna chata” - powiedziała. Potem rozłożyli książki i chłopak zaczął tłumaczyć jej to, co przerabiali ostatnio na chemii, jednak nie zrozumiała zbyt wiele, musieli cofnąć się o kilka tematów, do tych, które jeszcze świetnie rozumiała. Każdy następny temat, nawiązywał do tych, z których całkiem dobrze sobie radziła, do tych z czasów „grzecznej Ani”. Po dwóch godzinach, zrozumiała większość tematów. Odłożyli książki na bok i zaczęli robić zadania domowe, które zadała profesorka. Ania radziła sobie bez zarzutów, wszystkie rozwiązała prawidłowo. Filip zdziwiony był, co też on miał jej tłumaczyć, skoro wszystko rozwiązała dobrze. Sama się zdziwiła, ale podziękowała mu za pomoc. Poprosiła go też o to, czy mógłby jej pomóc jeszcze z matematyką - zgodził się od razu. Tak jak wcześniej i Ania, było widać, że Filip także się zauroczył.
Zaczęli rozmawiać o swoich zainteresowaniach, o przyjaciołach i innych duperelkach. Wyszli na dwór, na spacer, dalej poznając siebie nawzajem. Po jakimś czasie zdali sobie sprawę, że jest już dość późno, więc Filip postanowił odprowadzić Anię do domu. Tak więc szli przez park, a w pewnym momencie, popatrzał jej głęboko w oczy, jakby starał się je przejrzeć, jakby czegoś w nich szukał, jakby starał się przejrzeć jej duszę. Ania zastanawiała się wtedy, co zamierza zrobić, wtedy uśmiechnął się lekko i delikatnie położył jej ręce w talii, i zaczął ją delikatnie całować. Nie sprzeciwiała się, bo po co? Nie był jej obojętny. Nie chciała się od Niego odrywać. Ta chwila zarówno dla niej, jak i dla Niego mogła trwać wiecznie. W ułamku sekundy delikatny pocałunek, przeszedł w roznamiętniony i pełen silnych emocji. Ich usta były jakby stworzone dla siebie.

9857 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących
  • 15 October 2012, 22:02

    Nie mam pojęcia dlaczego. Najwyraźniej nie jest to zbyt dobre. :)

  • Miko

    14 September 2012, 20:34

    Nie rozumiem dlaczego nikt nie dał ci fiszki, opinii czy nie dodał do zeszytu. Mam nadzieje że to tylko przez to że jest to długi tekst bo jak dla mnie to jest to piękne, miłość z bajki :)