13 marca 2023 roku, godz. 22:02 10,6°C

Azor

- Aaaaaazor ! Aaaaaazor !
- Czego się, Magda, wydzierasz?! - krzyczy matka rozwieszająca pranie na podwórku do kilkuletniej córeczki, która drażni psa - starego, poczciwego kundla o imieniu Azor, wyglądem przypominającego psa rasy husky. Azor ma wtedy w zwyczaju odwracać głowę - udaje, że nic nie słyszy. Pies wygląda groźnie, ale tak naprawdę nie zrobiłby nikomu krzywdy. Jest on zamknięty w kojcu. Ma tam dość obszerną, drewnianą budę. Dzień spędza leżąc na dachu budy. Z tego niewielkiego skrawka ziemi Azor przyjmuje świat takim, jakim on jest. Wszystko dzieje się wokół Azora - z jego punktu widzenia. Pies jest świadkiem zmieniających się rzeczy. Widzi, jak Magda i Marcin bawią się w piaskownicy z kolegami i koleżankami czy huśtają się na huśtawce. Skrzypienie huśtawki leniwie wyznacza psu sekundy życia.
Jestem sąsiadką Azora od prawie dziesięciu lat i odkąd pamiętam, on zawsze tu był. Nawet wtedy, gdy nie było jeszcze na świecie Marcina. Teraz chłopiec ma już prawie dziesięć lat. Azor ze swojego miejsca widzi, jak wszystko płynie. Mało kto obserwuje całe życie z jednego tylko punktu widzenia. Azorowi jest to dane. Przed jego oczami wszystko jest w ciągłym ruchu, a on zatrzymany tu. Widział, jak dziadek prowadził codziennie krowę na pastwisko. Teraz nie ma już ani dziadka ani krowy. Widział Marcina w wózku jadącego na spacer. Teraz Marcin sam biega i nawet chodzi już do szkoły. To samo było z Magdą. Wszystko kręci się i kręci wokół, a on stoi. To tak, jakby on był Słońcem a życie Ziemią. Latem przyjdzie burza i odejdzie, ale Azor zawsze jest na swym miejscu. Może sobie myśli, że burzowa chmura uniesie go któregoś dnia wraz ze sobą? Popłynie tam, dokąd zmierza chmura. Obojętnie gdzie, byle do przodu, byle daleko. Czasami, gdy leżę już w łóżku, Azor w ciemnościach skomli żałośnie. Nie wiem, może do gwiazd? Że te tak daleko. W dzień również skamle. Próbuję wtedy odszyfrować psią mowę. Gdy nastaje wieczór Azor, odurzony dźwiękami i zapachami dochodzącymi ze świeżo zżętego pola, kładzie się spać.
Pies opuszcza kojec tylko raz w roku, gdy idzie na szczepienie. Prowadzony jest wtedy na grubym łańcuchu. Zachowuje się wtedy jak typowy pies przetrzymywany na małym skrawku ziemi, któremu dane jest poznać inne skrawki ziemi. Mimo że coś jest tuż obok, tak blisko, to jednak to jest nieznane, budzi lęk. Pies obwąchuje ziemię dokoła, czuje nowe, nieznane mu dotychczas zapachy. I ta jego postawa - jest schylony, jakby spłaszczony, trzyma się blisko ziemi. Z lękiem przyjmuje to, co nowe. Przygniata go ta ogromna przestrzeń życiowa. Jest zbyt wielka dla niego, wydaje się teraz olbrzymem, inaczej niż z punktu widzenia kojca.
I tak w upalne dni letnie przejdzie czasami burza, Słońce rankiem zacznie swą pozorną wędrówkę po niebie, traktor przejedzie przez podwórko - to też dobra okazja, by szczekać. A już wielkim wydarzeniem jest na pewno, gdy na podwórko wjedzie ciągnik z furą snopków słomy. Wielka atrakcja dnia. Skurczone życie. Pieski świat.

Tutaj pojawią się opinie do tekstu autorstwa Phase Lunaire, gdy tylko ktoś skomentuje tekst wyświetlony na tej stronie.