A ja chcę wiedzieć, czy potrafisz o mnie zapomnieć? Czy nie szukasz w nocy mojej dłoni obok? Czy nie brakuje ci robienia dwóch kaw o piątej rano? Czy nie tęsknisz za ciągłym przyłapywaniu mnie z papierosem w dłoni? Czy tak łatwo można przestać wymawiać moje imię? Z trudem wstaję każdego dnia. Z trudem myślę o sobie w przyszłości. Czasami wydaje mi się, że zbyt łatwo się poddałeś. Że powinieneś zawalczyć. Że to moje "nie", wcale nie było takie ostateczne. Oczywiście - t o była moja decyzja. Nie chciałam z tobą zamieszkać. Nie chciałam się przeprowadzić. Nie chciałam zmieniać niczego w swoim życiu. Było mi dobrze, tam gdzie byłam. W małej, ciasnej kawalerce, która służyła za oazę spokoju. Może ja nie przywykłam do ciągłych podróży? Do życia na walizkach? Do ciągłego wypływania w rejs... Może chciałam jakiegoś kompromisu? Jakiejś kotwicy? Gdybyś chciał czasem zarzucić liny – wiesz, gdzie mnie szukać? Nic się nie zmieniło. Dalej czekam.
Kobiece przywiązanie do nadmiernej potrzeby przynależności w konsekwencji powoduje zatracenie samej siebie. Myślę, że zamiast "dalej czekam" powinno być "żyję w pełni, jeżeli stwierdzisz, że chcesz być ze mną - przyjdź, może i ja będę tego chciała i tym razem się uda..."
Nawet w obliczu największych uczuć należy zachowywać odrobinę dystansu. Dla zdrowia i możliwości dokonania właściwej oceny ... :-)
Ich życie może było... zbyt kofeinowe. Może trzeba było iść w inne kierunki. Może potrzebowali tej przerwy. Może znów się spotkają. Może przypadkiem pójdą do tej samej księgarni. I przypadkiem będą kupować tę samą książkę. Może przypadkiem na ich twarzy zagości uśmiech. I może przypadkiem dojdą do wniosku... że tak bardzo za sobą tęsknili.
Tak bardzo chcielibyśmy pisać sobie scenariusze... Takie jakie podpowiada nam wyobraźnia. Tak bardzo chcielibyśmy rozwinąć skrzydła i... latać. Może są na świecie ludzie, przy których nie da się rozwinąć skrzydeł. A może czeka na Ciebie za rogiem TEN ktoś, dla którego wzbić się w powietrze będziesz umiała/umiał już za pierwszym razem - bez zastanowienia. Może tak musiało być i trzeba iść dalej?
Chciałabym Wam powiedzieć, że to wiem. Ale jeszcze nie wymyśliłam tej historii do końca. Może kiedyś?
Dzięki za słowa: giulietka, onejka, nicola-57 i wszechobecnemu yestem - przesyłam uśmiechy :))
Dobry żeglarz potrafi rozwiązać "babski węzeł", tylko... czy tu go wiatr przyniesie? Czasami trzeba popłynąć w nieznane, nie trzymać się kurczowo zardzewiałej boi, ale człowiek się... boi... Okropne, czyli takie, jak lubię. :P Pozdrawiam. :))