Tęsknie do czasów, jak na wsi legitnie można było mieć krowę, świnię, kilka grządek ziemniaków praktycznie pod domem, teraz przepisy, obostrzenia i te sprawy.
Co prawda kwik świni niósł się po wsi i nie był to przyjemny dla ucha dźwięk, ale w pewnym sensie tak wygląda życie i żyło się jakoś spokojnie, pobożnie i nie, że w kościele, ale z szacunkiem do drugiego człowieka i do zwierząt, bo ludzie dbali o zwierzęta. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem zapach gnojówki, a to jeden z aromatów na wsi nie do podrobienia, a zapada w pamięć, szczególnie, jak trzeba było gnojówkę przerzucać, żeby się nie sparzyła.
Miałem kiedyś kolegę. Notoryczny podrywacz i kobieciarz niestroniący przed żadną przygodą. Zawsze powtarzał, że „prawdziwy mężczyzna nie wytrzyma przy jednej dziurze... i zawsze znajdzie sposób, by »towar« sam się pchał do męskiej sypialni”. Więc dlaczego nie pozwolić im wybierać to co mężczyzna chce, by wybrały. Niech się cieszą pozorną swobodą wyboru... Grunt by dzieci się zdrowo chowały… i tak historia zatacza koło...