Myślę, że już dawno porzucił życie jako zabawę. Stracił nad nią kontrolę, a więc stara się teraz robić wszystko, aby zabawa, gierka nie uległa...autodestrukcji. Dziwnie to brzmi. Miałam na myśli to, że wcale nie pragnie nas ignorować, kocha nas na tyle, że zostawia nam wystarczająco odpowiednią ilość zła, byśmy mogli się nauczyć wybierać. Dokonując słusznych wyborów.