Z pewnego punktu widzenia nawet takie aspekty jak zdrada, cierpienie, samotność mogą być pozytywne - mogą być końcem dotychczasowego bólu, wyzwoleniem nowej siły.
Jednak z takich rzeczy mogą wyniknąć pozytywne skutki, tylko że to już w wielkim stopniu zależy od nas, jak się z takich sytuacji podniesiemy i co z nich wyniesiemy na przyszłość. Nie do końca chodziło mi o czerpanie doświadczeń życiowych, bardziej o otwieranie nowych drzwi i znajdowanie w sobie nowej potęgi, wytrzymałości, ale to również możemy zyskać.
Szczerze mówiąc, nie uważam aby prawdziwe cierpienie było chociaż odrobinę pozytywnym uczuciem, ostatecznie można złapać się tego, że może daje jakieś doświadczenie życiowe. No i niechże to będzie cierpienie "tymczasowe" bo to długotrwałe i zdające się nie do pokonania... nie, po prostu. Tak samo jest z samotnością- wszystko ma swoje granice, w tym człowiek jeśli chodzi o wytrzymałość.