To nie zobojętnię tylko współuzależnienie od obojętności które weszło na salony etyki zawodowej pod płaszczykiem związku małżeńskiego w dodatku po drabinie kumoterstwa , tak , najbardziej nie lubimy w drugim człowieku tego czego nie tolerujemy w sobie samym , nigdy nie zapomnę tych spędów piątkowych nabuzowanych brakiem profesjonalizmu w zamian , o ironio przepełnionych rasowymi złośliwościami , jak one się nazywały , niech sobie przypomnę itd
tak teraz wracając to znam takie myślenia magiczne, jakieś abstrakcje etc etc które na zewnątrz chowają się w snobizmie, zobojętnieniu, odcięciu... wyje baniu na sensowność