Znowu przyłapałem się na tym, że zaprzeczam sam sobie. Moje myśli przechadzają się po głowie jak po kolorowej ścieżce. Kiedy przekradzają furtkę mowy, z barwnego motyla zamieniają się w ponurą modliszkę. To silniejsze ode mnie. Kokon szczerości rozbity, a zapach piekielnej smoły drażni nozdrza. Mój luby zapach. Jestem hipokrytą.