Zazdrościłem jej. Zazdrościłem jej, bo cieszyła się z rzeczy tak prostych, na które ja nigdy nie zwracałem uwagi. Ostatnio napisała mi, że leży na hamaku i patrzy w gwiazdy. W pierwszej chwili pomyślałem, że to trochę głupie. Ale sam wyszedłem na balkon i spojrzałem w niebo. Mimo dzielących nas kilometrów, miałem wrażenie, że ona jest tak blisko. Że w tej jednej chwili łączy nas wszechświat. Że może akurat patrzymy na tą samą gwiazdę. Na ten jeden moment zapomniałem o polityce, ciągłych kłótniach, wiecznej pogoni za pieniądzem. Zapomniałem, że można się czasem tak po prostu zatrzymać, rozłożyć sobie hamak i nie myśleć, że jutro idzie się do pracy. Że kluczowy klient będzie w biurze punkt dziewiąta, a ty jeszcze nie masz stworzonych prospektów. Nie myślisz o terminach, telefonach, mailach, które jeszcze tej nocy będziesz musiał napisać. Niby prosta rzecz: hamak i niebo. A jednak było w tym coś magicznego. Coś, co sprawiało, że ta kobieta miała nade mną kilka punktów przewagi. Chciałem poznać jak wiele kryje się w jej oczach, kiedy patrzy w niebo. Chciałem dostrzec w nich tę radość. Niby nic, ale zazdrościłem jej, że potrafiła się cieszyć z prostych rzeczy.
hmmm... ~bloglucianka, szukasz inspiracji do twojej obnoszącej się cytatowej korony cyrku idiotyzmów że tak notorycznie, pełzasz za mną z zapijaczonymi glutami hm?