Bardziej jestem skłonny twierdzić, że ktoś bardziej zaciska na sobie wszelkie kajdany, w tej drugiej części Twojej wypowiedzi. Ci co zostają przed granicą, raczej jeszcze bardziej utrwalają w sobie niechęć do horyzontu poza granicami. Chyba, że przekraczamy granicę gwałcąc, wtedy to nawet chyba jest czymś gorszym niż śmierć. Trzeba mówić o potrzebie przekroczenia kolejnej granicy, oswajać z tą perspektywą, czynić powolne ku temu przygotowania i objaśniać, wreszcie stopniowo stawiać kroki tłumacząc, co pragniemy, do czego dążymy wychodząc poza granicę, dlaczego to dla nas takie ważne i potrzebne nam.
Granica, umowna kreska, która może zmienić w nas wszystko, jeśli na to pozwolimy, a jednocześnie trzyma nas w pionie, byśmy nie utracili poziomu. Pozdrawiam. :)
A jak żyć bez granic ? Każdy z nas ma granice, których nie przekracza z powodu swoich choćby przekonań, religii, wychowania itd. Choćby alkohol, jedno piją do czerwonej lampki inni mają gdzieś taką granicę. Oj przykładów mnóstwo 🤔