Zamiatać to wszystko, bez drgnięcia powieką. Zamiatać na prawo zamiatać na lewo. Nim się odwrócisz, niczego nie będzie Ni śmiechu ni zła ni dobra nie będzie. Zatopimy się w maraźmie Maraźmie zapomnienia. Wszyscy wspólnie, radośnie tak raźniej Nie widzieć zła, kosztem ślepoty społeczeństwa. Dywan rośnie, już pod sufit sięga. To nie ta wstęga, nie odwrócisz biegu zdarzeń. Pozostaniesz samotny wśród nicości wyobrażeń
może coś ze mną nie tak, że sens w "kupie" widzę... współczuję im również, a wielu ich, bo balansują później na nierównym dywanie. a bałagan ma swoją wartość, dydaktyczną.