W swoim życiu spotkałam tylko jednego mężczyznę, którego nie udało mi się omamić bądź uwieść i do tego mężczyzny miałam największy respekt. Jako jedyny onieśmielał mnie i sprawiał, że nigdy nie przekraczałam progu przyzwoitości nawet w żartach. I kiedy wszystko waliło się w moim życiu a łzy kapały z mych policzków dla niego zawsze miałam szczery uśmiech bo jego widok sprawiał, że świeciło słońce. Jego słowa wznosiły się ponad słowa innych i dzięki nim dziś wstaje znad ruin mojego życia by chcieć je odbudować. Oto autorytet i platoniczna miłość, mężczyzna nie odkryty.
O, matko...jak pięknie wyraziłaś to, co ja noszę w sobie...ten stan onieśmielenia dowodzi UCZUCIA, nie miłostki czy zauroczenia...wiem jak to jest, gdy sam Jego widok rozjaśnia Ci duszę...ja nie próbowałam zdobywać celowo, bo czasem nie można kogoś mieć, ale ten ktoś zajmuje całe nasz Ja...platoniczna miłość? tak, ale gdy nie z wyboru przestaje być taką hmmm "świetlan"ą, a staje się kolcem, który uwiera dogłębnie...zasłużony plus!