Właśnie dochodzimy do kresu naszego panowania. Już niedługo zaczniemy klękać przed źródłami i prosić by znów wybiły czystą wodę. Utulimy drzewa aby dały owoce. Spojrzymy w górę bezskutecznie oczekując promieni słońca, poczym podejdziemy do lustra by spojrzeć na oprawcę.
Zaczynam od tej myśli. Wyczuwam nieprzeciętną wrażliwość i podoba mi się głęboka refleksja, do której zmuszasz czytelnika. Dziwię się, że jeszcze nikt się do Twojej refleksji nie odniósł w żaden sposób. Temat wart rozwinięcia, ale - prywatnie...