Współczucie jest zbyt dalekie od czucia, częściej to plastikowy tik.. współodczuwanie jest 'umowne' uczestniczenie zobowiązuje, jest niekonieczne, rzadko występuje na własne potrzeby, a co dopiero cudze.. heeh coś jak, częściej psuje się zegar niż kogut budzi kury :)) a poważniej, to temat jest faktycznie rozwojowy, i za to fiszka :) zadumało człowieka współuczestniczącego z myślą..
Przykro mi..Radziem .. pozostaję przy swojej interpretacji.. na pewno pomagamy współpracując , natomiast ''współuczestniczenie '' . .. jest określeniem wyjętym z terminologii komercyjnej , moim zdaniem , w danym kontekście graniczy ze współuzależnieniem ..nie da się w pełni współuczestniczyć w problematycznej sytuacji i jednocześnie tej samej problematycznej sytuacji pomagać .czy tez wspierać ją jak określiłeś w swojej myśli . albo plotkujemy na prywacie na kogoś mydląc mu jednocześnie oczka przy każdym spotkaniu albo jesteśmy lojalni wobec niego .... i nie [...]
Paladin, nad daniem komuś grosza preferuję kupno bochenka chleba. Można wrzucić pieniążek do wyciągniętej dłoni współczując biedy, ale można zapytać, czego potrzeba, dowiedzieć się, co się stało, wejść w dialog i pomóc inaczej. Niestety, nie mam tutaj się czym chwalić, żadnych pięknych zasług. No, ale gdyby temat był taki prosty, że ja potrafiłbym go rozwiązać, już dawno miliony mądrzejszych ode mnie by go rozwiązały.
Natalia, na ten moment stawiam współuczestniczenie pomiędzy współczuciem a współuzależnieniem. Współczucie i współuzależnienie mogę przyjąć za patologiczne. Nie znaczy to jednak, że coś pomiędzy patologiami też będzie patologią. Myślę, że łatwo jest współczuć żonie alkoholika. Łatwiej też zrozumieć taką żonę, gdy samemu jest się żoną alkoholika. Najtrudniejsze jest jednak współuczestniczenie z zewnątrz. Teraz tak myślę, czy to nie jest przypadkiem jedyna droga, aby komuś pomóc...
Anna, masz rację. Wszystko weryfikuje życie w swojej codziennej rutynie, każdej niespodziance i w ogóle. :)
Twoja myśl skłania do polemiki , nie da się ukryć. Tak , współuczestniczenie uzależnia , a każde uzależnienie to darmowa fundacja dla oligarchii niedomówień... Zarówno współczucie jak i współuczestniczenie jest patologią .. bo kim rzesz jest żona alkoholika , która w imię przysięgi małżeńskiej miota się w więzach współuzależnienia i kim u licha jest jej spowiednik , który potrafi jej jedynie współczuć Prawdziwie pomaga ten kto stoi ponad współczuciem i ponad współuczestniczeniem definicji tzw'' problemu'' Ale to wymaga niestety dużej charyzmy nie tylko altruistycznej postawa , bynajmniej ;) świetna myśl , rozwojowa ;))
To prawda. Chociaż myślę, że szkoda życia na pozy, często tak bywa. Współuzależnienie jest problematyczne, bo tu z kolei nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak jest źle.