W moim rozumieniu narzucanie czegokolwiek nie ma nic wspólnego z Prawdziwą Miłością. Z mojego punktu widzenia chrześcijaństwo to przede wszystkim "włóczenie się" z Chrystusem, a ta Droga rodzi jedynie wolność. (oczywiście to subiektywne pojmowanie)
Rozumiem jednak (tak mi się wydaje) co miałaś na myśli.
Sprajtka chyba nie pisze o Bogu. Wiara to jeszcze nie Bóg. Zwrot "wiara chrześcijańska" rozumiałbym bardziej jako wyznania chrześcijańskie, a więc religie zapoczątkowane w Chrystusie. Może nawet chodzić o fakt, że poprzez chrzest (kulturę i wychowanie) nasze pojęcie miłości kształtowane jest w ujęciu chrystusowym.
I sama Wiara w Jezusa Chrystusa nauczyciela Miłości jest Prawdziwa to już nasza ułomność (nawet k(K)ościoła) ją "przepoczwarza" w coś czym (moim zdaniem) nie jest.
... i nie myl katolicyzmu z chrześcijaństwem... ta pierwsza, od wieków, narzuca swą "miłość z góry i siłą"... Chrystus raczej był pacyfistą i wolał osobisty przykład niż siłę...