Wciąż uśmiechnięta, niestrudzenie dodająca otuchy, zawsze służąca radą... pełna wad których nikt nie widzi..
Ludzie się nie zastanawiają: dlaczego (jest szczęśliwa)? czy aby na pewno(jest szczęśliwa)? Oni tylko przypadkiem przechodząc obok biorą uśmiech, otuchę i radę... biorą i idą dalej... Wydawać by się mogło nic się nie zmieniło- a jednak. Serce mają jakieś pełniejsze, oczy bardziej błyszczące i kąciki ust lekko unoszą się w górę, jakby na przekór im samym...
A ona? Nikt o nią nie pyta. Ale ona idzie dalej przez świat z tą swoją dziecinna ufnością, wręcz zbyt pełnym uśmiechem, z zanadto otwartymi oczami, pochłaniającymi wszystko wkoło... Ona myśli, że nie wie co to szczęście, ona myśli, że nie wie co to miłość.
Ale tak naprawdę, jej się tylko wydaje