W Boże Narodzenie myślałam, że są to moje najgorsze święta w życiu. Jednak dzisiaj zmieniłam zdanie. Już wiem, że to będzie najgorsza Wielkanoc w moim życiu. Rano nie było malowania pisanek, zamiast tego usłyszałam kłótnie dziadków, matka wspomniała coś, że chyba otworzy sklep w drugi dzień świąt na dwie godziny, a ja pewnie spędzę swój czas przed komputerem. Gdzie podziała się w tym ta piękna magia świąt?
Najgorsze w świętach jest to, ze wszyscy starają się zrobić z nich coś wyjątkowego, jakąś specjalna oazę szczęścia. Tak jakbyśmy nie mieli prawa do bycia szczęśliwym podczas innych dni roku. To takie obłudne, sztuczne; To pitolenie tych samych bajek biblijnych, to słuchanie ciągle tych samych piosenek, tych samych nudnych do obrzydzenia kazań w kościołach, i tej nader obskurnej medializacji świąt do celów marketingowych..:(
Przynajmniej masz dom. Mnie nikt nie chce u siebie w domu. Do rodziców przyjechałam wczoraj i już po pierwszej godzinie miałam ochotę się wynieść.
Święta są też pomnożeniem codziennych kłótni, bo to sałatki za mało będzie, bo kotletów za dużo, a to zakalec wyszedł, a to nie ma komu święconki zanieść do kościoła. Na dodatek rodzina idzie do kościoła i udaje wielce pobożnych, idzie do spowiedzi, żeby chwilę później kląć na korki uliczne.