Mnie się już nie udaje. To jak zakładanie różowych okularów... i tak wiem, że jest inaczej. Jakoś tak zwykle finalnie wychodzi, że przez optymizm, dostaję po tyłku. Ale to może moja "przypadłość". Dlatego coraz mniej mówię. Podobno optymiści żyją dłużej:).
Zastanowiłeś mnie. Nigdy nie myślałam o sobie, że jestem silna. Ale, że odważna - to tak. I to z ciekawości życia się bierze i z przeczucia, że w tym domu jakim jestem - jest mnóstwo pokojów i zakamarków, które czekają na odkrycie! I tylko ja to mogę zrobić. A Ty jesteś silny? Czy nieświadomość to lek? :)
Odwaga nierozerwalnie łączy się z siłą. To jakby symbioza. Myślę, że w życiu nie można zamykać wszystkich drzwi, tak samo jak powinno się otwierać te za którymi stoi coś nowego, odkrywczego. To zagadka, i niech ciekawość Ciebie prowadzi..i zrób to.. Ale jak sama napisałaś, tylko Ty to możesz zrobić. Tak, jestem silny. Burzę mury, jednocześnie się w nich broniąc.. Ciekawe co odpowie na to moje odbicie w lustrze.😉 Nieświadomość to nie lek, to lęk przed konsekwencjami.. Aż strach się bać..
Wiesz... kobiety mają przeczucia, intuicję itp. Ja też:). Często przeczuwam, ale rzadko spotyka się to ze zrozumieniem innych. I tu pojawiają się problemy. Dlatego chciałabym na małoludną wyspę. Jak to zdarza mi się zapisać czasem, odkrywam cuda, a potem pakuję je w pudła. Podjeżdża lato i je wywozi... Tak już któryś rok... A lustro zwykle mówi prawdę. Zapytaj:).
Może warto zmienić podejście? Pech wcale nie jest pechem, jest następnym doświadczeniem, dodaje siły i wiary w lepsze jutro, lepsze lato? Przemóc chęć ucieczki na wyspę, a przeciwnie, poznawać nowych ludzi. Ryzykować :)
Nie, z pechem to nie ma nic wspólnego. Ta chęć wyspy małoludnej to już głos rozsądku. Niestety. I choć czuję, że ma rację, to wciąż nie poddaję się. Ale fakt, ograniczam zapędy;). Dziękuję za dobre słowa:). Cuda się przecież zdarzają, so...:)