w kraju czarnej madonny gdzie najwięcej sprawiedliwych wśród narodów świata w kraju gdzie ostatnią kruszyną chleba potrafią się dzielić z biednymi gdzie ostatnią kroplę krwi potrafią przelać za wolność cudzą i całkiem nienaszą gdzie hitler i stalin zabrali wszystko prócz duszy gdzie kłamstwo wiatr pcha z każdego świata zakątka gdzie bezprawie największe rasizm homofobia i antysemityzm ponoć króluje prawda się chowa ze strachu czy wstydu gdzieś między wierszami
Z punktu widzenia Polaka masz rację. Trzeba jednak mieć na względzie, że my mieliśmy większy interes, właściwie większą desperację by umierać za Londyn, niż Angole za Warszawę. W Jałcie, Teheranie Gruby nie miał wiele do gadania, w 39. austriacki akwarelista po odrzuceniu przez Polaków propozji nie do odrzucenia, wykiwał wszystkich podpisując pakt z czerwonymi. Można gdybać czy czerwoni by stanęli ramię w ramię z Niemcami, w końcu ociągali się 17 dni by nas dobić, a akwarelista nerwowo obgryzał paznokcie.
O wielkości interesu na tle historycznym nie wypada dyskutować. :D Dobrze, że nam resztki złota oddali... podobno... Być może Londyn wyglądałby podobnie, jak Warszawa... gdyby nie Polacy, ale tego się nie dowiemy. Tanio sprzedaliśmy nasz wywiad, naszych pilotów, naszą krew... ale to wina beznadziejnych polityków. Od tamtych czasów trochę się zmieniło... na gorsze. Oni nas nie dobili, oni nas przyszli ratować... przed faszyzmem. ;)
Taaak, gdybania, co by było gdyby... Trochę mnie śmieszą takie alternatywne wersje historii, kiedy już wiemy, jak było. Hitler pewnie potraktowałby nas w bardziej cywilizowany sposób, może podobnie, jak kraje zachodnie, może "tylko" te niecałe 10% społeczeństwa polskiego posłałby do gazu z uwagi na ówczesną , niemiecką "poprawność polityczną" , a resztę na śmierć na froncie wschodnim, bo po co posyłać na śmierć rasę panów? ;) Tak, Polaków Niemcy nie wysłaliby tam Tygrysami, ale z pewnością wykorzystaliby nasz potencjał wojskowy do ostatniej kropli krwi. Niemniej jednak nie byłoby takich zniszczeń, a potem nakładów na odbudowę... no chyba, że jednak Rosjanie wracając do Berlina zbombardowaliby Warszawę równie skutecznie... Można byłoby jednak Niemcom pozwolić na zbudowanie "autostrady" do Moskwy i wynegocjować dobre warunki, skoro nie było szans wygrać w 39 roku wojny, a na sojuszników liczyć też nie można było.
Patrząc na historie Rumunii i Węgier, Hitler liczył się z sojusznikami, do 39 bardzo pozytywnie się wypowiadał o Polakach: "Polacy według mojej opinii [...] są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie niespotykany".
Taaaak, może liczył na nasz "rozsądek" i uległość wobec rasy panów? Ten nasz "spryt" ktoś inny nazwałby może niefrasobliwością, która z jednej strony pozwala przetrwać w takich warunkach, a z drugiej strony ciągle nas pcha w takie warunki... ;) Pozdrawiam. :))