... ludzie dostrzegają u mnie rogi, choć na prawdę to koniuszki złożonych skrzydeł... i nie przeszkadza mi to... w końcu "kogoś lepszego" chcieliby wykorzystać i w końcu zabić...
Pod skrzydłami anioła zawsze coś się kryje... I nie chodzi tu o to, że komuś palma odbija, choć gdy ludzie zaczynają ci mówić i widzieć w tobie anioła, kogoś między Bogiem, a człowiekiem, nadczłowieka, to wtedy bardzo trudno w to nie uwierzyć. W "aniołach" często widzę cierpienie. Bo czy anioł może potrzebować pomocy? Takim ludziom trudniej prosić o pomoc, powiedzieć sobie, innym "muszę odpocząć". Obowiązki wynikające z anielskości, a czasem poczucie misji, że może nadanej przez samego Boga, bardzo im to utrudniają. Nie dziwmy się, że "anioły" upadają, nie budujmy im pomników, ale pomagajmy.