Twoją myśl można "ugryżć" z dwóch stron. Nie chciałam robić elaboratu ze swojej opini i dlatego poruszyłam tylko jedeną jej stronę. Ale z tym, co Ty napisałas zgadzam się w 100% . Sama mam "przyjemność" to odczuć, kiedy wieczorem walczę o te kilka minut rozmowy z mamą. Często chęci przegrywają ze zmęczeniem... W jednym i drugim przypadku najbardziej pokrzywdzone są dzieci. Niestety.
Szanuję Twoją wypowiedż. Ale mnie chodziło troszkę o coś innego.Już dawno koszty utrzymania rodziny przewyższyły wysokość zarobków nie jednego z nas.I to żeby zarobić na podstawowe chociażby potrzeby bliskich,zmusza nas do coraz dłuższego czasu pracy,kosztem kontaktów z bliskimi.Niby robimy to dla rodziny,bo czujemy odpowiedzialność.Paradoks... tymczasem oddalamy się od niej,chociaż bardzo ich kochamy i często pracując tęsknimy za domem.Każdą przepracowaną godzinę przeliczając na ....szkołę,ubrania,żywność,lekarstwa,opłaty.....i.t.d.. Błędne koło...Ale w dzisiejszym świecie ,za wszystko trzeba zapłacić jakąś cenę...Niestety... Pozdrawiam:)
niestety bywa też tak, ale wydaje mi się, że obraz rodziny wynosi się z domu i jeżeli w dzieciństwie nie doświadczyło się ciepła domowego ogniska to samemu będzie trudno stworzyć je we własnej rodzinie... i ucieka się w pracę, emocje zastępując nowym telewizorem albo wakacjami na egzotycznej wyspie. pozdrawiam :)