Wiesz, ja do tej pory uśmiecham się do ludzi.I przyznam Ci się, że czasem patrzą na mnie ze zdziwieniem.Przyzwyczaiłam się,a co najważniejsze , coraz częściej odwzajemniają się tym samym :) ale, lekko nie jest... Mimo wszystko, nie poddaję się..człowieczeństwo zobowiązuje :)
Kiedyś byłam świadkiem takiej scenki. Chłopak i dziewczyna stali na dość dużym parkingu. Uśmiechali się do przechodniów życząc miłego dnia. Ci patrzyli na nich podejrzliwie i między soba szeptali, że pewnie pijani lub coś innego. Omijali jakby bali się zarażenia... życzliwością. Później okazało się, że byli to studenci socjologi.
Tak,masz rację ...różne są odcienie uśmiechu.Jednak ten najtrudniejszy ,być może i bolesny uśmiech , dla drugiej osoby stać się może tlącą nadzieją.Zatem, uśmiechajmy się do siebie, to takie przyjemne,a nic nie kosztuje(wartość nominalna) , a jest przyjemniej .Kto wie, może ten uśmiech będzie zaraźliwy i ten, kto ma podkowę zmieni układ ust? Pozdrawiam uśmiechem radosnym :)