Upojna noc i dwoje ciał, które siebie pragną - właśnie tego brakowało w jej życiu. Gdy rano wstała uświadomiła sobie to paląc papierosa i robiąc kawę. Słońce zerkało na jej twarz i ciało, była ubrana tylko w błękitną koszulę, co dodawało jej uroku anioła pomimo iż aniołem nie była - raczej w 9/10 diabłem, w pozostałej 1/10 pasowała raczej do prostytutki. Pojęcia anioła nie było do niej przypisane, choć w tym słońcu można było tak pomyśleć. Poczuła na sobie jego ręce i pocałunek, który złożył na jej ramieniu. Nigdy nie była bardziej zadowolona; żadnych związków, zobowiązań, bez rozstań i powrotów, bez wielkich wyznań i obietnic, a przecież tego właśnie pragnęła najbardziej, bardziej od „zawsze”.
Ona po prostu jeszcze tego nie wie i póki co jest ( jak piszesz) świadoma A to co napisałam nie jest negacją, jedynie krokiem w przyszłość, której się nie domyśla