Chłopaki nie płaczą ... ;) Wypowiadam się tylko o moim przypadku. Moja mama przez kilka lat chorowała na depresję, był to najcięższy rodzaj depresji- depresja z objawami psychotycznymi. Te objawy to były omamy wzrokowe i słuchowe. Z perspektywy czasu i wiedzy, którą mam, myślę, że sam w dzieciństwie przeżyłem kilka epizodów depresji, aczkolwiek nikt tego nie zdiagnozował, i chyba nikt nie zauważył. Także myślę, że coś o depresji mogę wiedzieć. ;-) Depresję od melancholii moim zdaniem odróżnia brak nadziei, brak poczucia sensu, brak sił -odczuwalny fizycznie, depresja to taki wewnętrzny ból, i zobojętnienie na wszystko, którego przyczyn nie potrafiłem merytorycznie wyjaśnić. Czy melancholia to smutek? Myślę, że melancholia ma pierwiastek ekstazy, to takie spotkanie z najgłębszą sferą duszy, pewna forma samooczyszczenia. O depresji dobry film nagrała Beata Pawlikowska, ale po nagonce go usunęła, choć argumenty opierała na badaniach naukowych, a kontrargumentów z przeciwnej strony nie znalazłem, posiadanie tytułu dr to nie argument.
Irracja, to czego/kogo nie widać, nie znaczy, że nie istnieje. Śledzę z ukrycia. ;)
Jak pisała kiedyś Grochola: właściwie jest dobrze. :)
szpiek, raczej myślałam nad tym, że melancholia ma znamiona depresji, ale nią nie jest. Swoje pytanie rzuciłam ot tak, żeby też się nad tym jeszcze pochylić.