w pewnym sensie zgadzam się ja widzę to tak, że człowiek rozciągnięty jest pomiędzy pragnieniem życia i pragnieniem śmierci (które w samym swoim rdzeniu są jednym - pragnieniem wolności) tęsknota pojawia się wtedy, kiedy z różnych przyczyn zawieszeni jesteśmy 'pomiędzy', co czyni nas rozdartymi w środku wtedy tęskni się za tym czego się nie ma... a nie znając wolności, nie ma się przede wszystkim siebie
czy 'posiadając siebie' jesteśmy syci? chyba nigdy do końca... bo zawsze jakaś część nas jest 'slabsza', bardziej zależna i potrzebująca choć trochę opieki z zewnątrz, by mogła w pełni rozkwitać... posiadać siebie to nie bać się być sobą... w moim rozumieniu to chyba jedyny przypadek, kiedy mieć=być
"głodem nazywają przesycenie sobą" - tak, jeśli 'ja' odrzuca wszystko, co inne, obce, staje się pustynią negującą nawet własne pragnienia a pragniemy tego, czym nie jesteśmy, bo właśnie to nas dopełnia