Ta ciągła walka z samą sobą już mnie wykańcza! Walka myśli, emocji, uczuć... Ciągłe wątpliwości, niepewność, strach tak naprawdę niewiadomo przed czym... Przed utratą czegoś? kogoś? strach przed brakiem wsparcia, zrozumienia, czy może strach przed decyzją zmiany czegoś na lepsze? Tylko co tu zmieniać, jak i po co jeśli może się okazać że to kolejna ślepa uliczka....
Dokładnie. Życie bywa jak samotny spacer nocą wśród zepsutych latarni, które gasną kiedy mają na to ochotę i człowiek zostaje bez żadnych wskazówek, więc idzie na oślep, ale czy lepiej iść ciągle przed siebie, czy może zaczekać aż latarnia wreszcie się zaświeci i wskaże drogę? Tego nie wiem...