Szukamy wiary po całym świecie, próbując znaleźć ją w mądrych słowach, w szumnych ideach. Niektórzy kurczowo trzymają się Boga, inni czczą naukę i postęp. Próbujemy uwierzyć w cokolwiek, nadać życiu sens za wszelką cenę. Pochłonięci tym bez reszty nie widzimy najprostszej prawdy. To my, ludzie. Coś, w co warto uwierzyć było zawsze w nas, zawsze było blisko.
Chodzi mi przede wszystkim o wielokrotnie przewijający się przez literaturę motyw wędrówki, wszyscy próbują być pielgrzymami, dążyć do czegoś. Dlatego chętnie sięgamy do religii, chcemy zrozumieć tajniki życia innych kultur, szukamy czegoś co zdefiniuję nas i nasze życie. Wyznajemy ideologię, które czasami są nam świętsze od Boga, możemy przekładać naukę ponad ludzkie życie. Przez całe życie człowiek próbuję wszystkiego, szuka czegoś co da mu wiarę i siłę by zmierzyć się z życiem. Ale to co najważniejsze jest życie samo w sobie. Ludzie, każdy z osobna i wszyscy razem. Nic nie jest cenniejsze od życia, od człowieka. Od nas samych i tych co nas otaczają. To z nimi znajdziemy szczęście, w sobie znajdziemy siłę, jeśli uwierzymy. Zawsze było w nas coś wartego wiary, ponieważ samo nasze istnienie jest niezwykłe. Sama swoboda życia i bycia sobą jest wystarczająca, by mieć wiarę.
zaciekawiło mnie: - gdzie bywałaś w świecie w poszukiwaniu wiary ? - w co próbowałaś uwierzyć by nadać życiu sens ? - co według ciebie znaczy "to my ludzie" - co to takiego zawsze było w nas ? jeszcze jest ?