Szkoły, kościoły i cały ten system nie szuka w nas miłości ale uległości, nie szuka w nas rozwoju, ale poddaństwa dzięki temu łatwiej mogą nami manipulować, bo przez lata nam to wpajali, zrobili z nas niewolników, ogłupiając nasze umysły zabawkami. Obudźmy się w końcu bądźmy sobą. Klucze do wolności są w nas samych.
Szpitale "państwowe" tak jak i wiele "państwowych" organizacji mają to do siebie, że nie wszyscy biorą do serca to co robią....małpowanie czynności z pomijaniem jakże ważnych niuansów kumuluje czynniki błędów ludzkich - brak zaufania pt., "sama do tego doszłam, niech się nowi męczą", nawet jak ktoś widzi "potencjalny błąd" nie zwróci uwagi drugiej osobie. A omijając długi wywód "każdy ma wyj***ane, bo to nie jego, tylko "państwowe". Tunelowe myślenie - nawet nasze wartości, które świadczą o nas jak "najlepiej" jako o dobrym człowieku są naszym tunelem, nie zrobimy czegoś wbrew naszym wartościom, nie zrobimy czegoś na skróty, czegoś niemoralnego....walczymy z sobą, "bo jesteśmy ponad"....i potem....jak masz pasować do świata na którego realia się nie zgadzasz? Ile można żyć w przekonaniu, że Twoje ideały nie pasują do panującej rzeczywistości? Świat jest spaczony, a w pewnym wieku każdy woli jak w milczeniu iść jak milcząca owieczka zamiast bawić się w nonkonformistę.
Zasady koegzystencji - "masz się przystosować"; jesteś "inny" - masz problem, jeśli nie teraz to kiedyś. Nawet chcąc być alternatywą po latach samotność zaczyna Ci doskwierać, a wyalienowanie nie jest takie jakie było kiedyś. Poddanie się jest łatwiejsze, a Twoją wartość bycia wojownikiem docenią i tak po śmierci.... :) ale tak, racja jest, każdy ma swoją - własną. Nie jeden poddał się by żyć normalnie.