Szesnaście minut razy dwa… Tyle czasu dziennie jestem sobą. Przez szesnaście minut rano mogę mówić co chce śmiać się i śpiewać. Zanim założę maskę codzienności by wszyscy widzieli że jest ok… Po wielu ciężkich godzinach, zrzucam ta maskę by znów na szesnaście minut być naprawdę sobą. Zaciągam ręczny… i zakładam uśmiech rodzinny by wszyscy widzieli że jest ok. Do czasu aż bezpieczna pościel wyśle mnie w miękki sen. I tak co dzień żyć dla trzydziestu dwóch minut.
A co z całą resztą..?
A co z całą resztą..?