Szeptem dotknęłaś strun w moim sercu, których nuty przebudziły aniołów, co pośród milczenia skrzydłami zasłonięci trwali. A ja, głupi, pośród zmarłych ich szukałem, gdy oni o błękicie nieba śniąc, spali.
I znów odbierasz mi słowa, które wracają wiatru powiewem w drżącym ze wzruszenia powietrzu...
Stać tak przed Tobą i patrzeć tymi oczyma, w których zbiegają się drogi gwiazd - O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa, Odejmując Sobie i gwiazdom niezmiernym blask.,
Więc widzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć. Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń, potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwiaździstych wybrzeży nad którymi zawisa dzień.