Nie wrócę już Ojcze do ciebie zbyt obco mi w Twoim niebie nie odnajdę już adresu Domu Pana nazbyt sztywne są me kolana.
Nie strasz mnie wydziedziczeniem w piekle - proszę los swój do aż do końca dumnie zniosę nie zatańczę już modlitwą w wiary obłędzie więc niechaj co ma być, niech będzie.
Wiem, że zgubiłem Prawdy prostą drogę lecz z labiryntu bezdroży cofnąć się nie mogę zbyt wiele siebie na nich znalazłem i zgubiłem aby Twe nieziemskie pałace były mi miłe.
Zbyt daleko od Ciebie nogi mnie hen uniosły bym mógł zakwitnąć kwiatem Twojej wiosny zbyt wiele mroku żem na świecie zobaczył abym mógł pamiętać, co Twa miłość znaczy.
Nie będę prosił Cię o żadne łaski Twoim klakierom zostawiam oklaski własnego cierpienia sam precz krzyż poniosę a kiedy upadnę -zapomnij mnie...proszę.