Najważniejsze to, żeby się chciało, by później spokojnie powiedzieć się chciało, że warto było, że żyć się chciało, że lenistwo ruchów w coś lepszego nie torowało.
Nie ma co mieć nadziei, co ma być to będzie, a Ty będziesz musiał żyć i jeszcze nie raz się głupio poczuć i łzę nie jedną wylać i bynajmniej nie chodzi mi tutaj o nieszczęśliwą miłość
Żyję dalej i składam się do kupy. Jest już lepiej ale smutek pozostaje. relacje są ale tak jak by na siłę, mimo że obie strony chcą utrzymać kontakt.Jest to trudne i czasami boli. Wiem, że będzie dobrze kiedyś lecz jak to mi jedna osoba napisała "Czas nie leczy ran a pozwala przyzwyczaić się do bólu" wydaje mi się, że miała rację. Może z czasem wszystko się poukłada. Na razie jest jak jest. Wierzę w to, że będzie lepiej :)
Uważasz więc, że utracone nigdy nie powróci, w kontekście tego co napisałeś, życie z nią w smutku i radości odeszło, a więc napiszę Ci coś co uważam, zawsze jest jakieś "albo", albo postaraj się przywrócić tamte relacje albo po prostu daj sobie spokój, zapomnij, nie ma czasu na stanie i buczenie, że już nie jest tak fajnie jak kiedyś, bo czeka na Ciebie w przyszłości coś na pewno o wiele fajniejszego.
Wiem o tym ale tak to odczuwam. Zawsze dla tej osoby jest miejsce u mnie ale już nie umiemy rozmawiać ze sobą tak jak kiedyś, dzielić się smutkami radościami. To już nie jest to samo :/ Straszne dziwne i kiepskie uczucie.