Tak, z czasem tracimy wrażliwość. Pochłonięci pracą, karierą, trwamy w pogoni za szczęściem, którego wyobrażenie wynieśliśmy już ze szkoły. Uczy się nas postrzegania świata jako materiału, a innego człowieka jako konkurenta ... póżniej, w życiu zawodowym, zagrażającego nam w drodze po awans, pieniądze, na które przekuwamy cenny czas naszego życia. Nikt nie nauczył nas, jak bardzo ważne są uczucia, jest patrzenie na świat sercem ... jak wielkie, nieskończone bogactwo tkwi w każdej chwili. Powtarzalność naszych dni, wyuczonych zachowań, niechętnie wykonywana praca, wyścig, zamiast dostarczać nam poczucia sensu, wywołuje frustrację płynącą z niemożliwości osiągnięcia szczęścia ... a przecież ono nie "działa" na zawołanie.. potrzebuje tylko otwartego, wrażliwego na każdy szczegół, serca, wrażliwości poprzez zachowanie w sobie dziecka (patrzącego na świat jak na obcą planetę), zdolności do zachwytu, rozpłynięcia się w każdej chwili.