Nienormalność jest określeniem bardzo potocznym, mało precyzyjnym, intuicyjnym wręcz. Jeśli już, powinno się raczej mówić o zaburzeniach, dokonując ich odpowiedniej klasyfikacji (chociażby na afektywne, psychotyczne, etc.). Co więcej, ,,odbieganie od przyjętych norm'' jest - w tym wypadku - SKUTKIEM, nie PRZYCZYNĄ. Tak, jak w następstwem przeziębienia jest katar i sięganie po chusteczki, tak wszelkiego rodzaju zaburzenia wpływają na (niejednokrotnie diametralne) zmiany w zachowaniu, przeformułowanie pewnych wzorców (niekiedy nawet ich brak) i niemożność dostosowania się do względnie akceptowalnych norm społeczno-kulturowych.
Nie bardzo zatem rozumiem sensu ani przesłania tej myśli.
Patrząc na każdego indywidualnie, bycie normalnym w dzisiejszych czasach jest prawie niemożliwe, (nie)normalność sama w sobie jest pojęciem względnym. Różne zdania, poglądy i postrzeganie świata sprawia, że zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo będziemy nienormalni :)