tak..., nie sposób się nie zgodzić. Ale śmiech, to również antidotum, przejściowe znieczulenie...
trafne spostrzeżenie, bdb myśl. Pozdrawiam pięknie :)
W moim przypadku to jest tak powiedziane .. zadość uczynione .. i działa tak w obie strony a smutek zostaje złośliwcom .. ale to jest smutek za tym czego inni nie dostrzegli u nich .. co zbezczeszczali .. zwłaszcza ci inni którzy traktowali ich tak jakby mieli prawo własności do ich osobistej godności .. za to ze ich urodzili chociazby
Jeżeli człowiek jest czyjąś własnością to tylko Boga , opatrzności , absolutu swojej osobistej godności a nie odwrotnie .. z syndromu Boga należy ludzi leczyć w imię ideologii... od najmłodszych lat .. a nie z ideologii dla zaspokojenia popędów stadnych . ;)
Smutek coś w nas oczyszcza, dlatego jest potrzebny.
Oby tylko nie trwał zbyt długo. Wtedy wyniszcza...
bezsprzeczne tak :)
Po mojemu smutek jest potrzebny, czasem warto go podarować sobie lub innym, zresztą on wie kiedy się przytulić i wie kiedy odejść.
...dokładnie tak :*.....
potwierdzam
Dziękuję czytelnikom mojej myśli, za to że do mnie zaglądacie, bezcenne komentarze i wyróżnienie...
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie... :-)))
tak..., nie sposób się nie zgodzić. Ale śmiech, to również antidotum, przejściowe znieczulenie...
trafne spostrzeżenie, bdb myśl. Pozdrawiam pięknie :)
W moim przypadku to jest tak powiedziane .. zadość uczynione .. i działa tak w obie strony a smutek zostaje złośliwcom .. ale to jest smutek za tym czego inni nie dostrzegli u nich .. co zbezczeszczali .. zwłaszcza ci inni którzy traktowali ich tak jakby mieli prawo własności do ich osobistej godności .. za to ze ich urodzili chociazby
Jeżeli człowiek jest czyjąś własnością to tylko Boga , opatrzności , absolutu swojej osobistej godności a nie odwrotnie .. z syndromu Boga należy ludzi leczyć w imię ideologii... od najmłodszych lat .. a nie z ideologii dla zaspokojenia popędów stadnych . ;)
Czasem tak właśnie jest, że smutek maskuje śmiech
Coś w tym jest ...
Pozdrawiam Elu :))
Nie zgadzam się z Twoją myślą
zakładając że nie mamy do czynienia ze śmiechem szyderczym , oczywiscie , pod przykrywką bawolich oczek
Czasem próbujemy smutek zaczarować śmiechem... ale to tylko leczy "nasilone objawy", a nie sam smutek.
Pozdrawiam :)