Rzucasz się na życie, wyrywasz kęs za kęsem. Smakuje, boli, piecze, dusi.. I stwierdzasz, że sam znikasz, powoli.
To jakby ruszyć z martwego punktu i nagle się zachłysnąć. Bywa i tak. Każdy chce żyć pełnią albo i więcej :))
Ale po co w ogóle rzucać się na życie?
Dobre pytanie. Wyścig szczurów nie wychodzi z mody, czasem robi pauzę na wyżerkę. Stajesz w miejscu - zostajesz stratowany.
Okropne :))
Ludzkie :)
Mieszkam na wsi i szczerze, to najwięcej szczurów widziałem właśnie w mieście.
To jakby ruszyć z martwego punktu i nagle się zachłysnąć.
Bywa i tak.
Każdy chce żyć pełnią albo i więcej :))
Ale po co w ogóle rzucać się na życie?
Dobre pytanie.
Wyścig szczurów nie wychodzi z mody, czasem robi pauzę na wyżerkę.
Stajesz w miejscu - zostajesz stratowany.
Okropne :))
Ludzkie :)
Mieszkam na wsi i szczerze, to najwięcej szczurów widziałem właśnie w mieście.